Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2012-05-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 160
Książka "Miasto Ł.", choć niedługa, bo liczy sobie niewiele ponad sto pięćdziesiąt stron, czyta się opornie. Może tylko mnie? Może nie jest mi po drodze z taką formułą? Autor posługuje się tu nowomową. Tworzy słowa, które są zlepkami innych wyrazów, bądź wyrazów i znaczeń. I tak mamy na przykład kotlota, psacer, archikotura i wiele innych tym podobnych. O ile początkowo jest to nowość, która intryguje i bawi, z czasem zaczynała mnie drażnić, a czytanie tej książki z niekiedy zabawnej, z czasem zrobiło się irytujące. Od drugiej połowy częściej zmuszałam się do niej, zamiast podchodzić do kolejnych rozdziałów z chęcią. Co często przychodziło nie łatwo. A najbardziej widać to po tym, iż czytałam ją prawie pięć miesięcy.
Nie jest to książka wybitna ani rewelacyjna, choć ma swój potencjał. W moim odczuciu jest mocno przeciętna.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2021/11/miasto.html
Przeczytałam. I nic. Żadnych wrażeń. Czyta się lekko, czasem z humorem, trochę zwyczajna o niczym. Życie w mieście Ł łatwym nie jest, szczególnie na osiedlu nie-bogaczy. Psy sr..ją, ludzie piją.
"Trudno znaleźć książkę, od której można wstać dopiero po przeczytania ostatniej kartki. Jest niesamowita. Chwilami, gdy ja czytałem, zdawało mi się...
Dobry pan to pan nauczyciel. A nawet pan dyrektor. Ponieważ pan dyrektor jest dobry, założył jedyną na świecie dobrą szkołę. Dobrą, miłą, różową i pluszową...
Przeczytane:2013-02-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2013,