John Huffam nie wiedział dlaczego jakieś fatum ciąży nad nim i jego rodziną. Odpowiedź znajdowała się w sporządzonym pół wieku wczesniej dokumencie, który był źródłem skąpstwa, nienawiści i szaleństwa, który wpłynął na dzieje pięciu rodów i ukształtował życie Johna...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2003 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 1176
Labirynty katedralnej biblioteki kryja tajemnice sprzed wieków. Historia ta pobudza wyobraźnie doktora Courtina, który daje się wciągnąć w straszną intrygę, zakończoną morderstwem....
Przeczytane:2014-02-12, Ocena: 6, Przeczytałem,
Każdy autor, pisząc swoją książkę oddaje w niej czytelnikowi kawałek siebie, pewien okres swojego życia, w którym powstawała jego opowieść. W przypadku Charlesa Pallisera ten kawałek życia to dokładnie dwanaście lat. Tyle, bowiem trwało konstruowanie, pisanie, przerabianie i korekta jego książki. Według mnie, już to powoduje, że „Kwinkunks” jest niesamowity. Oczywiście nie jest to jedynym powodem, dla którego powieść tę można nazwać rewelacyjną. Choć w pierwowzorze, książka ta była objętościowo dwa razy większa, autor zdecydował się na dokonanie cięć w fabule, bojąc się o to, że żaden z wydawców nie zechce się nią zainteresować. Można powiedzieć, że jej mankamentem nie jest objętość, ale jej waga. To chyba jedyny minus, jaki udało mi się znaleźć podczas lektury tej bez mała 1200 stronicowej powieści.
„Kwinkunks” nie jest powieścią łatwą, zadowoli bowiem jedynie czytelnika, lubującego się w tematyce epoki wiktoriańskiej. To książka dla odbiorcy bardzo uważnego, takiego, który nie obawia się nagromadzenia w fabule ogromu postaci, których na szczęście przyswojenie i zapamiętanie umożliwia znajdująca się na końcu „lista obecności”. Wreszcie to książka, w której zawarta zagadka jest zawiła w tak skomplikowany sposób, że czytając ją, wielokrotnie należy przerwać lekturę i zastanawiać nad tym, co udało się do tej pory ustalić i dobrze to przyswoić. Sam autor na jej temat wypowiada się tak:„…Czytamy więc zatem nie tyle, dlatego, że chcielibyśmy dowiedzieć się, co będzie dalej, lecz raczej dlatego, że chcielibyśmy dowiedzieć się, co się przedtem wydarzyło, aby móc zrozumieć to, co już do tej pory przeczytaliśmy…”
Charles Palliser, dając mi możliwość przyłączenia się do detektywistycznych poczynań i dociekań głównego bohatera spowodował, że wniknąłem w jego świat dogłębnie i oglądałem go jego oczyma, we wszelkich, najdrobniejszych szczegółach. Długi czas, który spędziliśmy razem, kiedy prowadził mnie przez świat bogactwa i zupełnie odmienny świat dziewiętnastowiecznej, angielskiej biedoty, przyczynił się do tego, że zacząłem postrzegać młodego Johna, bohatera powieści, jako kogoś bardzo mi bliskiego. Osobę, o losy, której cały czas się obawiałem, z drżeniem przekręcając kolejne karty powieści i zastanawiając się, jakie niebezpieczeństwa mogą jeszcze na niego czyhać i bezpośrednio mu zagrozić. Jednak największą zaletą tego spotkania było to, że mogłem dojść do zupełnie innych wniosków, niżeli te, do których doszedł John. Powieść bowiem została skonstruowana w taki sposób, aby rozwiązanie nie było tylko jedno, podane przez autora na tacy. Napotkać w niej można wiele niedopowiedzeń, które każdemu układają się w inny, ostateczny wynik. Według mnie, powoduje to, że powieść tą można czytać wielokrotnie, dostrzegając za każdym razem inne możliwości rozwiązań i delektując się pięknem stworzonego przez autora świata i jego rewelacyjnego klimatu.
Ogromnie zachęcam do lektury „Kwinkunksa” i nie bardzo rozumiem, czemu książka ta znajduje taką małą ilość odbiorców. Przez ostatnie dni dała mi tak wiele radości, wiele też nauczyła i przypomniała o wartościach, o których dziś już nikt raczej nie pamięta. I choć wydawać by się mogło, że to, o czym się z niej dowiedziałem, to zlepek wielu zbiegów okoliczności, zapewniam Was, że nic w niej nie pozostawiono przypadkowi.