Oniryczna opowieść o życiu, śmierci i namiętności
Macie ochotę na podróż do świata, w którym rzeczywistość jest tylko odrobinę bardziej prawdopodobna niż sen? Waszym przewodnikiem będzie dwudziestokilkulatek Gabriel - wrażliwy, błyskotliwy, pragnący podzielić się z Czytelnikami swoimi obserwacjami i przemyśleniami. Będzie ironicznie, będzie poetycko, będzie do bólu szczerze.
W tej onirycznej krainie, do której zabierze Was Gabriel, rozum zapomina, dlaczego nie jest duszą. A dusza wspomina dudniącą w ciele krew. Razem przeżyjecie jeden dzień. Dwadzieścia cztery godziny, w których wydarzą się cuda, ogłaszają radość, gwałcą, rozmawiają i szykują pochówek. Chcecie się dowiedzieć, jak ten dzień się zakończy?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-11-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 158
Język oryginału: polski
Przeczytane:2022-12-31, Ocena: 2, Przeczytałam, Współpraca,
,,Homo sum" to trudny tekst. Pełen metafor i oniryzmu. Poznawanie kolejnych stron wymaga więc skupienia oraz zaangażowania, przez co niepozorna w objętości książka staje się długą przeprawą. Momentami przypomina to czytanie wyjątkowo zawiłej poezji, gdzie nic nie oznacza dokładnie tego, czym wydaje się być. Znajdziemy w niej ogrom znanych nazwisk (jak Hofmann) oraz odniesień do innych tekstów kultury (szczególnie mitów). To dodatkowa trudność w odbiorze całości.
Bohater urodził się Janem, który w piaskownicy modelował przyszłość, a z wiekiem stał się Gabrielem -- polonistą, pisarzem i gejem. To z jego perspektywy poznajemy świat, a jednak miałam wrażenie, jakby ciągle to ktoś inny był w centrum wydarzeń oraz nie każdy rozdział łączył się z poprzednimi, co wynikało z różnorodności poruszanych tematów. Nie mniej -- jego historia wypełniona była bólem. Tonięciem w alkoholu i ucieczce w samookaleczanie. Potknięć jednostek, społeczeństw, a nawet planety, na której żyjemy. Ironicznych uwag i trafnych porównań odnośnie świata oraz ludzi. Trafnych, ale zawiłych i niezgrabnych. Ociężałych.
Odnoszę wrażenie, jakby takich tytułów wręcz nie wypadało krytykować, bo ludzie się boją, że jeśli nie widzą gdzieś sensu, to źle o nich świadczy. Że wina leży po ich stronie, nie po stronie autora, który poszedł w przesadę, a forma jego powieści absolutnie przytłoczyła faktyczną jej treść. I jasne -- komuś to wciąż będzie się podobać, a jednak zaskoczona jestem, że jeszcze nikt nie zarzucił autorowi stworzenie tekstu dla samego pisania. Tekstu, który właściwie nigdzie nie chce dążyć.
Jak lubię prozę poetycką i jak lubię oniryzm w literaturze, tak tutaj tego nie czuję. Pewna jestem jednego -- była to trudna lektura. Zrozumienie poszczególnych rozdziałów nie wymagało wiele wysiłku, ale odnalezienie ścieżki w tej lawinie spostrzeżeń odnośnie świata... To już inna historia. Wystarczyły natomiast dwa dni, by powieść całkowicie uleciała mi z głowy. Nawet te zgrabnie ujęte odbicia rzeczywistości. Były w mojej głowie i nagle ich nie było. To proza tego typu.
Książka pochodzi z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.