Wyjątkowa książka Grzegorza Kalinowskiego, który sport i telewizję
zna od podszewki, a w ,,Grze w oczko" odsłania ich kulisy.
Polskie piekło w świecie celebrytów. Zakłady bukmacherskie
i ustawiane mecze. Kradzieże samochodów i szantaże.
Podejrzane agencje modelek i lewe interesy. Hazard i polityka.
Stare gangsterskie wygi i żółtodzioby, które dopiero wchodzą do
półświatka. Sfrustrowani gliniarze i skompromitowani dziennikarze.
Kto tu z kim i w co pogrywa?
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2022-11-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 446
Język oryginału: polski
"Gra w oczko" to wyjątkowa książka ukazująca prawdziwe oblicze polskiego showbiznesu i sportu - bez słodzenia, bez owijania w bawełnę i prób zrobienia dobrego wrażenia. Grzegorz Kalinowski opisuje w ciekawy i fascynujący sposób relacje i zależności pomiędzy piłkarzami, trenerami, właścicielami klubów a telewizją czy nawet polityką. Autor zna świat celebrytów z własnego doświadczenia przez co historia staje się bardziej wiarygodna i znajdziemy w niej wiele pikantnych szczegółów z życia "gwiazd". W książce nie zabraknie jednak również humoru i kilku wydarzeń z przymrużeniem oka dla zachowania równowagi. Z pozoru błaha historia uwidacznia jak daleko sięgają wpływy poszczególnych ludzi i jak łatwo dokonać błędnych decyzji. Hazard, szantaż, zakłady bukmacherskie, ustawianie meczów, lewe interesy i polityka to tylko kilka z elementów tej skomplikowanej układanki. Jak wielu niewinnych musi stracić życie aby policja zainteresowała się wlasciwymi osobami ? Kto tak naprawdę jest tutaj katem a kto ofiarą ? Myślę, że powinniście osobiście przekonać się jak wiele sekretów skrywa się w podziwianym przez nas codziennie świecie celebrytów i gwiazd sportu.
„[…] dopóki byli młodzi,stanowili monolit, później interesy i interesiki niektórych z nich zaczęły psuć atmosferę, ich drogi rozchodziły się coraz bardziej. Polaryzacja polityczna, obyczajowa, mentalna. Ktoś został zagranicznym korespondentem, inny — politykiem lub rzecznikiem, a ktoś świnią, reszta zaś rozpierzchła się po różnych redakcjach”.
Śmierć młodego, dobrze się zapowiadającego piłkarza, Dawida Błochowiaka, zwanego „Oczko”, wstrząsa opinią publiczną. Ten wstrząs z korzyścią dla siebie i swojej stacji podtrzymuje gwiazda telewizyjna Joanna Becker. Śledztwo kręci się w kółko a na jaw zaczyna wychodzić coraz więcej brudów z życia zamordowanego, którego pseudonim wiąże się z upodobaniem do hazardu. I to takiego z bardzo wysokimi stawkami. Komu podpadł „kopacz”, którego widziano już prawie w kadrze narodowej? Na jakie tropy wpadną prowadzący dochodzenie policjanci? Do czego dogrzebie się ambitna dziennikarka wespół z byłym komentatorem sportowym?
„Oglądanie w telewizji to jak seks na plaży. Niektórzy to uwielbiali, ale jego zdaniem była to mocno przereklamowana forma miłosnych igraszek, piasek pchał się do tyłka i takie tam inne”.
Z twórczością Grzegorza Kalinowskiego spotykam się po raz pierwszy. Do sięgnięcia po nią zachęciły mnie sportowo-dziennikarskie koneksje, które ogromnie mnie interesują. „Gra w oczko” to świetnie skonstruowany kryminał, którego zakończenie mnie zaskoczyło, ale to także konwencyjne puszczenie oczka w stronę kolegów-redaktorów i obnażenie zakulisowych zagrywek zwiększających słupki oglądalności. Autor z ogromną dawką sarkazmu i soczystego czarnego humoru przedstawia świat zarówno telewizyjnych guru jak i sportowych machlojek. Wbija szpile niczym szaman voodoo w laleczkę
” — Bo nie robiliśmy tego z sędziami. Najbezpieczniej układ klub-klub, bez pośredników. Żadnych fryzjerów, żadnych telefonów. […]Jeśli dwudziestu dwóch facetów czegoś chce, to trzech im w tym nie przeszkodzi”.
To, co dla mnie zapunktowało w książce, to specyficzny humor, który dla niektórych może się okazać niestrawny, czy odbijać czkawką a dla mnie był trafiony w punkt. I chociaż patrząc na okładkę oraz opis spodziewałam się bardziej „tradycyjnego” kryminału, to jednak rekomendacja Doroty Wellman, czy dojrzana w sieci pochwała Alka Rogozińskiego mogły mnie już bardziej skierować na trop komediowy. Z tym, że „Gra w oczko” nie jest stricte komedią kryminalną. Ta powieść jest na to zbyt realna i autentyczna,a pod płaszczykiem gagów i dowcipów przemyca gorzką pigułkę w postaci chytrości, sprzedajności i sportu, który daleki jest od idealnych wizji kibiców. Grzegorz Kalinowski stworzył coś w rodzaju koktajlu, w którym poszczególne smaki zachowują perfekcyjny balans, każdy łyk przynosi nowy, świeży i zaskakujący smak a całość uderza do głowy jak whisky z colą i pozostawia z szumem i chiejnym krokiem.
„Wybranka Zygmunta Słowackiego była odpowiedzią połączonych sił natury i chirurgii plastycznej na viagrę oraz wyzwaniem dla instytucji celibatu”.
Bohaterami „Gry w oczko” są dziennikarze i ich zaplecze, czyli ci, którzy skrywają się poza zasięgiem kamer, piłkarze, trenerzy i fanatycy futbolu, oraz policjanci, dla których śledztwo przeplata się z prywatnymi perturbacjami. Każda postać ma swój indywidualny charakter, dzięki któremu wyróżnia się na tle innych książkowych bohaterów,częstotworzonych według szablonu, na jedno kopyto. Moje czytelnicze serce skradli dwaj mężczyźni: policjant prowadzący śledztwo,czyli Artur Konieczny oraz skompromitowany po alkoholowej wpadce spec od sportu — Michał Misiewicz. Pierwszy z nich ma nietypowe jak na policjanta hobby,dzięki któremu poszerzyła się moja wiedza muzyczna (P.S. na końcu książki przydałaby się playlista ) a drugi jest taką kopalnią wiedzy o sportach wszelakich, że byłby świetnym kompanem na piwne spotkanie z moim mężem Jeśli dołożyć do tego Joannę — dziennikarkę, która lubi być na topie, ale jest przy tym szczera i uczciwa, to mamy świetną mieszankę bohaterów, o których chce się czytać. Ja osobiście wcale się nie pogniewam, jeśli Grzegorz Kalinowski wyznaczy im kolejną sportową, lub też nie, morderczą zagadkę do rozwiązania.
” — Pismaki i psy bez pamięci to tylko długopisy bez wkładów i wypełniacze kagańców.
— A piłkarze bez kolan to tylko koszulki”.
„Gra w oczko” z pewnością spodoba się szerokiemu gronu odbiorców. Trafi zarówno do wielbicieli klasycznych kryminałów, którzy będą zbierać wskazówki i po nitce do kłębka dążyć do wytypowania winnego, jak i do fanów komedii kryminalnych, bo humoru tutaj nie brakuje, chociaż nie jest elementem dominującym. Spodoba się także osobom, które znają albo śledzą środowiska sportowe i dziennikarskie. Ci ostatni z pewnością wyłapią sporo „smaczków” dotyczących idoli ze srebrnego ekranu. Ja, jako laik,nie wyłapałam z pewnością wszystkich, ale ogromnie spodobało mi się ukazanie tego, ukrytego dla szarych widzów, świata. I chociaż wizja sprzedajności piłkarzy, sędziów oraz degeneracji ikon sportowych z lekka mnie przeraża, doceniam, że autor przedstawił ją czytelnikom bez owijania w bawełnę i watę cukrową.
To jak? Zagracie w oczko? Kto nie gra, ten nie wygrywa
Grzegorz Kalinowski, rocznik 1966, były dziennikarz radiowy i telewizyjny, wprowadza nas w świat radia, telewizji oraz sportu, a szczególnie piłki nożnej, nie tylko ekstraklasowej, ale także tej z niższych lig. Właśnie z niższych lig do Ekstraklasy, a potem dalej w świat, przechodzi Dawid Błochowiak zwany przez niektórych „Oczko”, ze względu na to, że grał z numerem 21.
Młody, 21-letni zawodnik, trafia także do Reprezentacji kraju, której obwołany został nadzieją. Niestety piłkarz zostaje zabity i rozpoczyna się śledztwo, w którym Artur Konieczny wraz z podwładnym Sławomirem Wiśniewskim próbują odnaleźć sprawcę. Całość gmatwa się, gdy osobą, która znalazła denata jest gwiazda telewizyjna Joanna Becker. Kobieta uruchamia całą telewizyjną machinę, po drodze wprowadzając do gry swojego przyjaciela, także byłego dziennikarza sportowego Michała Misiewicza.
I tak powoli nakręca się spirala akcji, która niestety czasami za bardzo zwalnia i możemy np. przeczytać o meczu Legia Warszawa Wisła Kraków przy Łazienkowskiej 3. Mimo tych wstawek książkę czyta się bardzo dobrze i ciągle ma się ochotę na więcej. Chcesz poznać kolejne ruchy poszczególnych graczy, nie tylko tych głównych, ale tych pobocznych, a wśród nich są prezesi, trenerzy, ochroniarze, drobni przestępcy, gangsterzy oraz politycy.
Grzegorz Kalinowski bardzo dobrze to wszystko złączył i stworzył świetny współczesny kryminał. Jak wiadomo autor jest znany z kryminałów dziejących się w międzywojennej Warszawie. Także w „Grze w oczko” pisarz prowadzi czytelnika ulicami oraz dzielnicami Warszawy oraz zabiera nas na znane wszystkim stadiony takie, jak Narodowy oraz wspomniany stadion Legii Warszawa.
Oprócz pokazania współczesnej Warszawy pisarz poszedł o krok dalej tworząc w książce fikcyjną miejscowość Czarnocin, gdzie rezyduje prezes klubu, który wypromował Błochowiaka w wielki świat.
Książkę jak już wspomniałem czyta się nieźle. 442 stron przeczytałem w ciągu sześciu dni oraz w ciągu sześciu posiedzeń, co daje 74 dziennie oraz na posiedzenie. To z kolei daje najlepszą średnią dzienną w tym roku oraz na czwartym miejscu wśród średnich posiedzeń. Innymi słowy gorąco polecam książkę „Gra w oczko”.
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/czytamnatronie
Brawurowa opowieść o szajce, którą od perfekcji „Ocean’s Eleven” i od śmieszności „Gangu Olsena” oddziela bardzo cienka granica...
Powieść łotrzykowska i przygodowo-sensacyjna a zarazem kryminał miejski z elementami thrillera, dziejący się w latach 1905–1925. Autor wykorzystał...
Przeczytane:2019-05-26,
Gra w oczko trafiła do mnie jakiś czas temu jako przesyłka — niespodzianka. Ponieważ od razu polubiłam się z twórczością pana Kalinowskiego, to ucieszyła mnie ta niespodziewana paczka. Tym bardziej że na pierwszej stronie odkryłam imienną dedykację!
Wydawałoby się, że Joannie, prezenterce z własnym programem, niczego nie brakuje. Popularność, pieniądze, kochanek — ze względu na fakt, że to wszystko ma na wyciągnięcie ręki, można przypuszczać, że życie Joanny jest idealne. Tymczasem Dawid Błochowiak, który mieszka chwilowo w tym samym budynku, zostaje zamordowany. Jego zwłoki znajduje nie kto inny jak Joanna. Za sprawą zbrodni prezenterka nawiązuje kontakt z dawnym przyjacielem, Miśkiem, spotyka też podkomisarza Koniecznego, który prowadzi śledztwo. A ona, przygotowując materiał do kolejnego programu, coraz bardziej zagłębia się z pomocą Miśka w (pół)światek polskiej piłki nożnej.
Fabuła Gry w oczko opiera się o motyw morderstwa młodego piłkarza. Przez zdecydowaną większość książki Joanna przygotowuje się do specjalnego wydania jej programu na ten temat. Co prawda można je nazwać „prywatnym śledztwem”, jednak do przodu wybija się tu bardziej obyczajowa niż kryminalna forma opowieści. Dla mnie nie jest to minus, bo lubię, gdy w książce oprócz wartkiej akcji i szczegółów śledztwa — mogę się lepiej przyjrzeć całej otoczce sprawy. Historia skupia się bardziej na opowieści o pracy w telewizji (czy retrospekcyjnych wstawkach o radiu) i świecie futbolu. Mniejszy nacisk autor kładzie na samo policyjne śledztwo. Dopiero na zakończenie książki pokazuje, jak splatają się poszczególne, mało podkreślone wcześniej wątki sprawy, i prowadzi nas do mocnego finału.
Podsumowując: fani typowych kryminałów,gdzie akcja gna na łeb na szyję, a śledztwo ukazane jest dokładnie — może poczują się troszkę zawiedzeni. Jeśli jednak lubicie rozbudowane tło i lubicie poznawać kulisy różnych branż, to wydaje mi się, że Gra w oczko Was nie zawiedzie!