Thomas Harris, twórca Hannibala Lectera, autor Milczenia owiec i Czerwonego smoka, wraca po 13 latach z nową książką. Cari Mora to wciągająca opowieść o złu, chciwości i mrocznej obsesji - Harris w najwyższej formie!
Przestępcy od lat próbują wytropić skarb ukryty pod posiadłością należącą niegdyś do Pablo Escobara w Miami Beach. W wyścigu po 25 milionów dolarów w złocie prowadzi targany chorymi namiętnościami Hans-Peter Schneider - człowiek, który zarabia na życie, realizując przerażające fantazje bogaczy.
Na drodze staje mu Cari Mora, piękna strażniczka rezydencji, która znalazła w Stanach schronienie przed przemocą panującą w jej kraju. Schneider wkrótce pozna zaskakujące umiejętności Cari i przekona się, jak silna jest jej wola walki.
Między męskim pragnieniem a kobiecym instynktem przetrwania czają się potwory.
A żaden pisarz nie kreuje potworów tak sugestywnie jak Thomas Harris.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2019-05-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 357
Tytuł oryginału: Cari Mora
Długo, bo aż trzynaście lat, przyszło nam czekać na kolejną odsłonę twórczości słynnego autora "Milczenia owiec" - Thomasa Harrisa. Dziś oto bowiem ten ceniony amerykański pisarz i dziennikarz powraca z najnowszą powieścią pt. "Cari Mora", która wpisuje się w klasyczny nurt psychologicznego thrillera i domieszką sensacji w tle. Książka ta ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Agora SA.
Fabuła opowieści przenosi nas swoimi stronami do współczesnych Stanów Zjednoczonych, a dokładniej rzecz ujmując - słonecznego Miami Beach. Tam właśnie znajduje się bowiem słynna posiadłość największego i nieżyjącego już od 25 lat króla narkobiznesu - Pabla Escobara, w której to wedle przypuszczeń, znajdują się ukryte miliony dolarów. Pieniądze te pragnie zdobyć przerażający i psychopatyczny Hans-Peter Schneider - człowiek od spełniania najbardziej wyrafinowanych pragnień milionerów na całym świecie. Tyle tylko, że na jego drodze stanie równie niebezpieczne kobieta - Cari Mora, która pracuje w charakterze strażniczki wilii...
Na wstępie muszę zacząć od bardzo ważnej kwestii, która wiąże się z miażdżącą krytyką tej książki. Otóż owszem, powieść ta nie stanowi sobą dzieła na miarę cyklu o Hannibalu Lecterze, który to uczynił osobę Thomasa Harrisa jednym z najpopularniejszych najbogatszych pisarzy na świecie. Bynajmniej nie oznacza to, że jest to jednak książka zła, gdyż z pewnością ma nam ona do zaoferowania ciekawą, klimatyczną i emocjonującą opowieść o konfrontacji dwóch silnych bohaterów, z której to tylko jeden może wyjść zwycięsko. I jeśli zapomnimy o wcześniejszym dorobku tego pisarza, to wówczas także i spojrzenie na tę najnowszą jego książkę okaże się o wiele bardziej obiektywne, sprawiedliwe, a tym samym i przychylne...
Fabułę powieści tworzą dwie naprzemienne i uzupełniające się relacje - ta, która skupia się na losach wpływowego Schneidera, jak i druga, przedstawiające nam wydarzenia z życia pięknej Cari Mory. To one ukazują nam realia tej literackiej rzeczywistości, odkrywają przed nami sekrety i przeszłość jej bohaterów, jak i wreszcie prowadzą do misternej konfrontacji tych dwóch postaci, która przybierze tu bardzo widowiskowy, ale też i przerażający w swej formie obraz. I jak to zazwyczaj bywa u Thomasa Harrisa, tak i tym razem sceny barwnej akcji przeplatają się tu z niezwykle wysublimowanymi fragmentami o odkrywaniu ludzkiej, najczęściej ciemnej strony, natury... Dzieje się tu bardzo wiele, lektura upływa nam w bardzo szybkim tempie, zaś całość wieńczy sobą finał, który z pewnością na długo pozostaje w naszej pamięci...
Akcja, przygoda, sceny walki czy też wypełnione przemocą obrazy - to ważna część tej opowieści, ale jeszcze istotniejszą wydaje się niezwykła relacja pomiędzy parą głównych bohaterów w osobach Hansa i Cari. Każde z nich jest na swój sposób wyjątkowe, intrygujące i przekonujące do uwierzenia w ich osobowości drapieżników, gdyż wbrew pozorom, oboje nimi są. On jest nim z natury i swych chorych fantazji godnych samego Hanibala Lectera, ona staje się taką za sprawą pragnienia zemsty, wiary w ideały, czy też po prostu chęci wykonania powierzonych jej obowiązków tak dobrze, jak tylko potrafi. Oczywiście, bliższą nam jest siłą rzeczy Cari..., ale Schneider ma w sobie to coś, co każde zapamiętać tę postać oraz uznać ją za naprawdę ciekawie wykreowaną...
Nie zawodzi nas również obraz miejsca akcji tej książki, czyli współczesna Floryda. Otóż autor oddał tutaj nie tylko piękno, koloryt, klimat i specyficzną naturę Miami Beach, ale też i niezwykły kulturowy tygiel tego miejsca, w którym przenika się to, co stricte amerykańskie, z tym, co wiąże się z Meksykiem i krajami Ameryki Południowej. Dzięki temu czytając tę powieść ma się nieodparte wrażenie, że każda strona emanuje tym obrazem, a my sami możemy poczuć się tak, jakbyśmy tam byli naprawdę. I choć słowa te wydają się być może nieco przesadzone, to w tym przypadku tak właśnie jest.
Spotkanie z tym tytułem gwarantuje nam sobą solidną porcję wrażeń, emocji i przeżyć, jakie to może przynieść tylko spotkanie z literackim thrillerem. Oczywiście, nie wszystko jest tutaj być może takim, jakim być by mogło w przypadku idealnej opowieści, ale ze swej strony mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że bawiłam się przy tej książce świetnie. I chyba w tym też wydaje się tkwić klucz do odbioru tej powieści, a mianowicie w potraktowaniu jej jako ciekawej książki gatunku, która w żadnej mierze nie pretenduje do doścignięcia największych dzieł Thomasa Harrisa sprzed lat, gdyż to wydaje się już chyba po prostu nie możliwe.
Podsumowując - powieść "Cari Mora" to pozycja, którą warto poznać zarówno ze względu na fabularną jej ofertę, ale też i na fakt, że jest to pierwsze dzieło Thomasa Harrisa od tak wielu lat. Otóż lektura ta oferuje nam zgrabną, szybką i potrafiącą zaciekawić nas historię o szaleństwie, pogoni za bogactwem i pragnieniu zemsty, które staje się najważniejszym celem w życiu tytułowej bohaterki. I jeśli chodzi o moją osobę, to polecam jak najbardziej sięgnięcie po tę książkę, choćby z uwagi na fakt, by wyrobić sobie o niej swoje własne zdanie.
Pomysł ma potencjał, mogła być z tego naprawdę dobra książka. Ale nie jest. Czyta się ją z uczuciem, że zmierza do mocnego finału... Niestety, tym finałem jest rozczarowanie. Szkoda. Na plus pozostaje całkiem fajna okładka.
„Cari Mora” to imię dziewczyny, Kolumbijki mieszkającej w Miami. Cari, a raczej Caridad jest dozorczynią pewnego domu, który kiedyś był własnością Pabla Escabara. Teraz najczęściej jest wynajmowany przez ekipy filmowe do zdjęć. Dom jest duży, pełen gadżetów filmowych, plakatów, szaf grających, a nawet można w nim znaleźć krzesło elektryczne. O posiadłości krąży też historia, że kilkadziesiąt lat temu został tam ukryty skarb. Na przestrzeni lat znalazło się wielu jego poszukiwaczy, jednak dopiero teraz dwie osoby mają szansę go znaleźć – Don Ernesto i Hans-Peter, dwóch przeciwników, którzy dotarli do starca, który ten skarb tam kiedyś zakopał. Akcja powieści kręci się wokół tych poszukiwań, w które wplątana zostaje też Cari... Jakby tego było mało dziewczyna obudziła chorą fascynację w Hansie-Peterze, który okazuje się bardzo niebezpiecznym człowiekiem...
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki z tak oryginalną narracją. Narrator jest całkowicie beznamiętny, przedstawia świat surowo i prosto, opisuje wydarzenia aktualne i przeszłość bohaterów kompletnie nie wplatając w to ich emocji. Z początku dosyć ciężko jest się w ten świat wgryźć, jednak z czasem wszystko nabiera sensu i zrozumienia. Początek na pewno też nie ułatwiają kolumbijskie i meksykańskie imiona bohaterów, których trochę jest, przez co mogą się mieszać. Jednak tak przy setnej stronie wszystko robi się bardziej przejrzyste, a czytelnik już wie, którzy bohaterowie są ważni i istotni. Główne postacie są bardzo oryginalne. Z Cari polubiłam się od razu, to silna kobieta z ciężkim dzieciństwem. Z kolei Hans-Peter to psychopata, potwór, którego fascynuje cierpienie i fizyczne oszpecanie. Obrzydliwy gość (nie radzę przy tych fragmentach jeść!)
Ogólnie "Cari Mora" to książka inna niż wszystkie, warto zwrócić na nią uwagę
Miałam dużo obaw co do tej książki ale nie potrzebnie po 13 latach przerwy udało się Harrisowi napisać świetną książkę. Jest inna niż Milczenie owiec czy Hannibal ale świetnie jest ukazany obraz tego jak rodzi się zło, że dzieciństwo ma ogromny wpływ na umysł człowieka. Czytało się lekko, historia o tym jak w domu, który wynajmuje Cari Mora jest ukryte skradzione złoto, i dwie grupy przestępcze próbują je zdobyć.
Jestem ogromną fanką Hannibala Lectera i dlatego z chęcią sięgnęłam po kolejną książkę Harrisa. Przyznam szczerze, że się odrobinę zawiodłam. Autor rozwinął kilka wątków, ale niestety nie zakończył żadnego z nich w wyczerpujący sposób. Postać Cari Mory była dla mnie niezwykle ciekawa i tylko z ciekawości, czy przeżyje, dobrnęłam do zakończenia tej książki. Mam cichą nadzieję, że Harris jeszcze coś na jej temat napisze.
„Cari Mora”, to książka, której byłam niezmiernie ciekawa i mimo wielu nieprzychylnych opinii, postanowiłam przeczytać i przekonać się sama, czy twórca Hannibala Lectera stworzył kolejnego potwora, który stanie się równie kultową postacią.
I muszę przyznać z przykrością, że nie przekonała mnie ani fabuła powieści, ani bohaterowie. Styl wydał mi się chaotyczny, historia niedopracowana i potraktowana pobieżnie.
Na plus mogę napisać, że książkę szybko się czyta dzięki krótkim rozdziałom, choć historia mnie nie wciągnęła i dość często przerywałam w trakcie. Mimo, że tytułowa postać Cari Mory nie do końca mnie przekonała, to jest jednak silną kobietą, która potrafi walczyć o siebie i swoich bliskich, więc drugiego plusa daję z typowo kobiecej solidarności.
Szkoda, wielka szkoda. Liczyłam na dużo więcej.
The Silence of the Lambs, by Thomas Harris, is even better than the successful movie. Like his earlier Red Dragon, the book takes us inside the world of...
Clarice Starling, młoda adeptka Akademii FBI w Quantico, rozpoczyna staż w sekcji behawioralnej Biura, zajmującej się seryjnymi zabójstwami. Jej...
Przeczytane:2019-09-11, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Thomas Harris jest autorem jednej z moich ulubionych trylogii, które rozpoczęła się książką "Milczenie owoc". Pamiętam wakacje kilkanaście lat temu, kiedy zabrałam ze sobą cały cykl do słonecznej Hiszpanii, gdzie oddawałam się błogiemu lenistwu. Jednak zamiast leżeć plackiem na plaży cały dzień spędziłam pod parasolem gdzie czytałam książki. Były to pierwsze wakacje kiedy wróciłam bez pięknej, brązowej opalenizny, za to z wielce rozbudzoną wyobraźnią i trzema nowymi lekturami, które z miejsca wskoczyły do pierwszej dziesiątki moich ulubionych. Długo musiałam czekać na kolejną powieść Harrisa, więc kiedy zobaczyłam zapowiedzi "Cari Mori" wprost nie mogłam się doczekać, aż pozycja ta trafi w moje ręce. Po pisarzu, którego każde z dzieł zostało zekranizowane spodziewałam się naprawdę wszystkiego...dobrego oczywiście. Jedyne co nie przyszło mi do głowy to to, że napisana po latach powieść będzie jedynie próbą odcinania kuponów, grania znanym i szanowanym nazwiskiem oraz żartem z czytelników. Teraz, kilka godzin po zakończeniu lektury, czuję się poniekąd oszukana i zawiedziona. Jeśli powieść tę napisał by początkujący autor lub też twórca New Jork Timesa, to pewnie moja ocena byłaby lepsza, jednak po Thomasie Harrisie, spodziewałam się dużo, dużo więcej.
Przestępcy od lat próbują wytropić skarb ukryty pod posiadłością należącą niegdyś do Pablo Escobara w Miami Beach. W wyścigu po 25 milionów dolarów w złocie prowadzi targany chorymi namiętnościami Hans-Peter Schneider – człowiek, który zarabia na życie, realizując przerażające fantazje bogaczy. Na drodze staje mu Cari Mora, piękna strażniczka rezydencji, która znalazła w Stanach schronienie przed przemocą panującą w jej kraju. Schneider wkrótce pozna zaskakujące umiejętności Cari i przekona się, jak silna jest jej wola walki.
W "Czerwonym smoku" Thomas Harris włożył w usta profilera FBI, Willa Grahama, następujące słowa "wydawało mu się, że przez 40 lat niczego się nie nauczył, jedynie się zmęczył". Dziś, prawie po 40 latach od wydania "Milczenia owiec", można śmiało powiedzieć, że cytat ten doskonale pasuje do samego autora, na którego temat wiemy niewiele. Nie udziela wywiadów, nie występuje publicznie, a według pogłosek pisanie traktuje jako formę tortur. Jego reputacja opiera się na trzech powieściach, wydanych w latach 1981-1999, o tytułach : "Czerwony smok", "Milczenie owiec" i Hannibal, z których każda przedstawia kanibalistycznego psychiatrę Dr Hannibala Lectera. Pierwszy i drugi tom można śmiało nazwać arcydziełami gatunku, ze względu na dobrą jakość prozy Harrisa, subtelność jego charakteryzacji oraz przenikliwość psychologiczną. Inaczej rzecz się miała z "Hannibalem", który okazał się bardziej problematyczny ze względu na surrealistyczny punkt kulminacyjny, niesamowitą, dwuznaczną kodę, jedyną logiczną konkluzję do tańca kochanków Lectera i jego prześladowcy FBI, Clarice Starling. Harris napisał również thriller "Czarna niedziela", który bardziej przypomina uczniowską pracę domową niż dzieło dojrzałego pisarza, oraz "Hannibal. Po drugiej stronie maski", która to książka okazała się niczym więcej niż scenariuszem filmowym.
Teraz w ręce czytelników trafiła "Cari Mora", szósta książka Harrisa - a biorąc pod uwagę jego wiek i niedostatek jego dorobku, prawdopodobnie jego ostatnią.
Akcja powieści rozgrywa się w Miami na Florydzie, gdzie pod dawnym domem barona narkotykowego Pabla Escobara, znaleziony zostaje dobrze zabezpieczony sejf, w którym ukryto złoto o wartości milionów dolarów. Oczywistym jest, że do skarbu chcą się dobrać wszyscy okoliczny watażkowie. Tym razem Harris podzielił ich na tych "dobrych i złych" jednocześnie usprawiedliwiając przemoc, gwałty, morderstwa i rozboje. Tak naprawdę jedynym czarnym charakterem w tej powieści jest postać Hansa-Petera Schneidera. Mężczyzna ten jest bezwłosym zboczeńcem, którego głównym zajęciem jest handel okaleczonymi kobietami i ich narządami wewnętrznymi a ulubioną rozrywką patrzenie na rozpuszczające się zwłoki w maszynie do płynnej kremacji. Nie pogardzi też od czasu do czasu zjedzeniem nerki czy płuca swoich ofiar. Harrisa od zawsze fascynowali ludzie-potwory, tacy jak zdeformowany Francis Dolarhyde w Czerwonym Smoku czy Jame Gumb w "MIlczeniu", próbujący się przemienić w kogoś innego za pomocą skór jego ofiar. W teorii Hans-Peter Schneider powinien być kontynuatorem tej linii, jednak jak dla mnie, okazał się jedynie karykaturą.
Tym z kolei co mi się podobało w książce był fakt, że w jednym autor pozostał konsekwentny i kolejny raz na główną bohaterkę wybrał kobietę silną, odważną i zdeterminowaną. Jednak w odróżnieniu do poprzednich książek, tym razem nie psychika Cari Mory jest ważna a jej tragiczna przeszłość.
Reszta bohaterów, choć w tym wypadku określenie to jest użyte na wyrost, to zbiór Latynosów i Latynosek, których głównym przeznaczeniem jest śmierć, a to w wyniku pożarcia przez krokodyle, odstrzelenie głowy czy też inny niezbyt wyrafinowany sposób. Również i tutaj widać fascynację autora wszelkiego rodzaju deformacjami, jednak tutaj przeniosły się one z niepozornych ust na całą czaszkę.
Ci, którzy znają prozę Harrisa, wiedzę że autor bardzo dużą rolę przykłada do "muzyki", która pojawia się w jego powieściach. Jeśli byśmy się pokusili o analizę danej książki, jedynie na podstawie utworów i melodii , które się w niej pojawiają, to "Cari Mora" byłaby niczym innym niż czarną komedią, w której niestety humoru było jak na lekarstwo. W tekście pojawia się 13 Wariacja Goldbergowska Jana Sebastiana Bacha, która (w wielkim skrócie) opowiada o odrzucającym zapachu kapusty kiszonej i buraczków. Utwór ten zaliczany jest do gatunku quodlibetów, czyli rodzaj żartu muzycznego, polegający na współdziałaniu tematów różnego pochodzenia melodycznego lub tekstowego w jednej formie muzycznej. Podobno był on źródłem wielu radości w rodzinie kompozytora w czasach, kiedy ludzie sami musieli wynajdywać sobie rozrywki. Biorąc pod uwagę poprzednie książki autora możemy zauważyć, iż wszystkie "melodie" , które wykorzystuje w swoich książkach są użyte celowo. Stąd moje przeświadczenie iż komediowy wydźwięk "Cari Mora" nie był pomyłką czy wypadkiem przy pracy lecz czymś zamierzonym. Niestety do mnie to nie przemówiło. Po autorze, w cieniu sławy którego tworzyli pisarze thrillerów ostatnich lat, spodziewałam się czegoś więcej, czegoś mrocznego, przerażającego, trzymającego w poczuciu zagrożenia. To co dostałam można śmiało przyrównać do wiktoriańskiej groteski. Z jednej strony Harris bawi się opowieścią o Pięknej i Bestii z drugiej skręca w kierunku melodramatu scenicznego i gotykowi, ale Cari Mora brakuje tego, co Flannery O'Connor nazwał „wewnętrzną spójnością” .
Oczywiście w książce pojawiły się smaczki tak typowe dla prozy Harrisa, ciekawostki które jeszcze raz utwierdziły mnie w przekonaniu, że nawet najmarniejsza książka, może nam przekazać jakąś wiedzę, czegoś nas nauczyć. Między innymi dowiedziałam się, że jeden z szesnastowiecznych papieży, bazując na przedstawionej mu mylnej argumentacji teologicznej, wydał zgodę uznając kapibarę za rybę. Decyzja ta nigdy nie została cofnięta. Dzięki temu do dnia dzisiejszego jedzenie mięsa tego zwierzęcia (ryby) jest dozwolone w okresie Wielkiego Postu.
Albo czy znaliście sposób kradzieży zwany na majonez? Jedna osoba przechodzi koło obiektu, który niesie teczkę lub coś wartościowego w ręku, mijając go brudzi "niechcący" majonezem ramię przeciwne do zajętego przez "ładunek". Kiedy ofiara przystaje złodziej natychmiast podaje mu w wolną rękę chusteczkę i przeprasza za swoją niezdarność. Mężczyzna lub kobieta zmuszona jest do postawienia teczki na ziemi w celu wyczyszczenia plamy. W tym czasie drugi złodziej kradnie "towar" i ucieka.Właśnie takie ciekawostki sprawiają, że czytałam z zainteresowaniem.
Desperacko chciałam, żeby powieść "Cari Mora" była lepsza, oklaskiwać Harrisa i dać mu naprawdę dobrą, zasłużoną notę. Co prawda książka ta rzadko kiedy jest nudna, na to autor jest zbyt doświadczony i wrażliwy, jednak jest zbyt komiksowa, nietypowa, kill-billowa, hostelowa, przewidywalna i niedogadana. Zdecydowanie zbyt mało tutaj opisów, detalików i szczegółów. Ta płytkość charakterystyk ,brak wyraźnego kontekstu historycznego oraz kompasu moralnego bohaterów sprawia, że przemoc jawi się jako zwykły sadyzm, jako seria brutalnych, choć komicznych, scen dla mas. Więc jeśli "Cari Mora" jest komedią, to żart ten wymierzony jest bezpośrednio w czytelnika.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w powieści jest wszystko to czego spodziewałabym się po Harrisie. Są tortury, deformacje i oszpecenia, samotna kobieta walcząca z bezlitosnym potworem, a nawet odrobina kanibalizmu. Czy to nie wszystko czego oczekiwaliśmy ze strony akurat tego autora? Być może, zabrakło jednak jednego bardzo ważnego składnika : doskonałości.