Kto | Post |
---|---|
|
2016-10-20 23:21:13
a ja nadal czekam na książkę, bo w czytaniu - ciekawe, czy zdążę ;) |
|
2016-10-21 00:16:23
Enigma1 Zdążysz przeczytać spokojnie do 13 listopada. Ja pozostałych części nie czytałam, ale z tego co widzę ta pierwsza część będzie ciekawa. Pojawią się teksty dialogowe to co ja lubię. |
|
2016-10-21 08:45:30
Enigma1 mam ten sam problem. Zamówiona w bibliotece książka powinna być jakiś czas temu, a tu cisza :( |
|
|
|
2016-10-21 23:18:07
A matka Matyldy nadal jest z mężem, z Kazikiem? Kazik to ojczym Matyldy, on nienawidził jej i był dla Matyldy okropnie niedobry (znęcał się nad nią psychicznie, ale też kilka razy zbił ją pasem :( a matka jej w to nie wierzyła :/ |
|
2016-10-26 10:43:08
"Anna tłumaczy świat" to zbiór wierszy, całkiem dobrych zresztą |
|
2016-10-27 21:12:37
W końcu książka pani Kowalewskiej zawitała również do mnie. Zastanawiałam się, czy zdążę, ale teraz wiem, że na pewno się wyrobie. Autorka pisze w interesujący sposób, a krótkie rozdziały podsycają ciekawość. Po pierwszych 100 stronach, mogę powiedzieć, że losy Matyldy mnie zaciekawiły. Wielki plus dla pisarki za to, że przypomina w malutki sposób wcześniejsze wydarzenia. Choć na początku nie byłam zadowolona, to cieszę się, że zaczęłam cykl o Zawrociu dopiero od tego tomu. W ten sposób z chęcią zapoznam się w wcześniejszymi przygodami i spojrzę na nie z innej perspektywy. Głowna postać - Matylda - na samym początku wydała mi się bezmyślną, wiecznie użalającą się nad sobą kobietą, która bez ukochanego nie może zrobić niczego. Bardzo mnie to irytowało. Pomyślałam, że jeśli będzie tak przez całą powieść, to nic ciekawego mnie nie spotka. Na szczęście się myliła. Matylda z czasem okazała się silną postacią,która choć być może będzie mnie irytowała, to i tak z wielką niecierpliwością będę czytała jej dalsze przygody. Zastanawia mnie, kto podrzuca jej te martwe zwierzęta. Choć podejrzenia padają na Emilię, to mi się wydaje, że stoi za tym ktoś inny. Być może z bliższego otoczenia kobity, niż się jej wydaje. Matylda wydaje się bardzo samotna. Mam nadzieje, że autorka postawi na jej drodze jakąś dobrą duszyczkę :) A co do cytatów, póki co znalazłam dwa: ,,-Nie wiem, czy to wada - zastanawiałam się.-Może raczej różnica. -Dużo różnic. Jeszcze ich nie chcemy widzieć, ale one są. Będziemy się o nie potykać. I co z tego? Może miłość polega właśnie na tym, że potykanie się o wady osoby, którą się kocha, w tajemniczy sposób dodaje energii, podczas gdy w innych przypadkach rozprasza ją i niszczy." ,,-Babka Aleksandra powiedziała mi kiedyś, że każdy instrument muzyczny ma duszę. To mnie w dzieciństwie fascynowało i niepokoiło. Ilekroć byłam w Zawrociu zastanawiałam się, gdzie w fortepianie ta dusza siedzi. I czyja to dusza. Bo było dla mnie oczywiste, że czyjaś, przyciągnięta przez muzykę. Przez to zawsze się trochę tego fortepianu bałam. I podziwiałam Pawła, że potrafi sobie poradzić nie tylko z tyloma klawiszami, ale i z widmem." |
|
2016-10-28 19:14:14
CicheBaBum Czasami czytając książkę, niektóre zdania zaczynają do mnie przemawiać i właśnie tak było z tymi dwoma. Zgodzę się z tym, że pierwszy mówi o budowaniu relacji z drugą osobą, czy można wręcz powiedzieć, o pierwszej fazie znajomości, która wszystko rozstrzyga. Autorka w prosty sposób określiła pierwsze etapy związku. Błądzenie, poznawanie i wybór. Co, do drugiego, to uważam, że czasami, czy to przebywając w wiekowym domu, czy klucząc między regałami biblioteki, a może właśnie w jakimś instrumencie, można odnieść wrażenie, że nie jesteśmy sami. Myślimy wtedy o osobach, które również to widziały. Choć sama nie gram na żadnym instrumencie, to rozumiem, co Ewa miała na myśli, mówiąc o starym fortepianie. Tworząc muzykę, to tak jakby odsłaniać się przed światem i ukazywać swoją duszę innym. Czasami dopada mnie taka chwila nostalgii, kiedy myślę o tych, co byli przede mną i którzy tak, jak ja przechadzali się po pewnych uliczkach. Nie boję się, że nie zdążę, ponieważ książka jest ciekawa. Na początku odniosłam wrażenie, że Matylda jest nudną, można powiedzieć trochę pesymistyczną postacią. Później się to zmieniło. Zobaczymy, jak będzie z kolejnymi stronami :) |
|
2016-11-01 19:18:09
300 stron za mną i póki co, autorka rozbudziła moją ciekawość. Matylda okazała się silną, dobrze wykreowaną postacią, która nie poddaje się po paru ciosach, tylko za każdym razem się podnosi. Kostek znów miesza w jej życiu, a jego obsesja niszczy jej zawodowe życie. Jestem bardzo ciekawa ich poprzedniej relacji, co oznacza, że muszę sięgnąć po poprzednie tomy i zrobię to z wielką chęcią. Prześladowca nie daje za wygraną i coraz bardziej stara się przestraszyć Matyldę. Otrucie psiaków bardzo mną wstrząsnęło. Nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego stało się moim. Z jednej strony to zdarzenie nie miałoby miejsca, gdyby Matylda zamiast wysługiwać się zwierzętami, jako ochroniarzami, zainwestowała w jakiś dobry system oraz kamerki, dzięki którym zapewne od razu wiedziałaby, kto jest sprawca. Tak, jak wcześniej powiedziałam, ta sprawa mnie wzburzyła, a bezmyślność głównej bohaterki zirytowała. Kończę z tym tematem, bo jeszcze bardziej się zdenerwuję. Powracając do fabuły - pierwsza kłótnia z związku z Pawłem oraz jego nieustanne tajemnice, doprowadzają do szału. Mężczyzna wydaje mi się trochę dziecinny. Hania jest ciekawą postacią. Ciekawe, co takie jeszcze wie i skąd wziął się jej kolczyk w Zawrociu? Nie wiem czemu, choć wiele wskazuje na Emilkę, to nie czuję, by to była ona. Jestem ciekawa, jak na Matyldę wpłynie tłumaczenie kryminału, kiedy ona sama mogłaby być jego bohaterką. Jakie wrażenie wywarł na was Paweł? Czy sądzicie, że Jasiek będzie dobrym ojcem? I jeszcze taki mały cytat, który znalazłam: ,,Ale los już taki jest, złośliwy. Pokazuje piękne widoki na przyszłość,, łudzi, że to wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a potem okazuje się, że nic z tego nie będzie. I to właśnie jest najgorsze. Bo jakby człowiek nie widział, że coś takiego w ogóle jest możliwe, toby sobie tym głowy nie zawracał. A tak to już do końca życia będzie myślał, co by było gdyby. Bo te widoki zwykle są lepsze niż wszystko, co naprawdę przydarza się w życiu." |
|
2016-11-03 00:13:31
a ja nadal czekam na ksiązkę w biblio.... ;) |
|
2016-11-03 00:19:24
Nie we wszystkich bibliotekach są pozycje książkowe Hanny Kowalewskiej. |
|
2016-11-04 00:32:16
Nie mogę doczekać kiedy zacznę czytać tą pierwszą część o losach Matyldy. Chciałabym zacząć od jutra. Takie jest moje marzenie. Ciekawią mnie początek jej losów, wspomnień o babci. |
|
2016-11-05 02:11:31
Wiesz co jak zaczęłam czytać początek tej książki spowodował we mnie pozytywne odczucia. Tak odnalazłam radość kiedy odbiór jest pozytywny, a pracuje się nad danym tekstem trochę czasu. Lubię język wypowiedzi zrozumiały, kiedy jest humor.Zdarza się przemilczenie sytuacji zwłaszcza w kryminałach u polskich pisarzy. Marzę o tym, aby zacząć w dniu dzisiejszym zapoznać się z losem Matyldy. Nie ukrywam tego faktu,że ciekawią mnie dialogi i czy spowodują,że uśmiechnę się w trakcie zapoznania się z nimi. |
|
2016-11-05 02:17:18
Zwróciłam uwagę na jedną rzecz,że Matylda miała w sobie smutek, ale miłość ją wzmacniała. Co do oceny CicheBabum to nie wiem jaką wyznaczyć skalę. Doceniam wszystko jak autor pisze i czy mnie zaciekawił sposobem przedstawienia bohatera. Trudno mi ocenić osobę Matyldy jeszcze na dzień dzisiejszy. Wstrzymam się, gdyż może coś w niej odkryję. Tajemniczość na 100%, a co dalej okaże się. |
|
2016-11-05 02:24:43
Dziękuję Ci CicheBabum za miłe słowa skierowane w moją stronę. Zabieram się do czytania. Podzielę się swoimi uwagami po zapoznaniu z rozdziałami.Zawsze mam takie po przeczytaniu od 3- 5 rozdziałów. Z tego co widzę jesteś bardzo dobrym obserwatorem nie tylko okładki, lecz to co jest w środku- dobrej treści mieszczącej się w tej jak ja to mówię powieści. I o to chodzi. Nie okładka stanowi dobrą podstawę, lecz to co zawarte jest na łamach jest stron. Czasem nie ukrywam zdarza się sytuacja,że okładka piękna, a książka niestety nie. |
|
2016-11-05 16:23:33
Męczę się nad tą książką, od tygodnia jakoś nie umiem przez nią przebrnąć. Tylko wkładam do torby, żeby poczytać w drodze do pracy, a później nic z tego nie wychodzi. Żaby i nietoperze na bramach, co to ma być w ogóle? I do tego dziwnie pokręcony związek Matyldy i Pawła, pełen kontrowersji i wzbudzający negatywne emocje. |
|
2016-11-05 18:13:57
Dziś zakończyła się moja przygoda z tą książką. Styl pisania Hanny Kowalewskiej spodobał mi się. ,,Cztery rzęsy nietoperza" okazały się ciekawą lekturą, przy której się nie nudziłam. Na początku nie mogłam się wczuć, ale później poszło mi jak z płatka. Wiem, że w przyszłości z wielką chęcią sięgnę po pierwsze tomy serii. Choć znalazłoby się parę minusów, to i tak autorka moim zdaniem zasługuje na pochwałę. Tak jak wspominała CicheBaBum odkrycie sprawcy i tak naprawdę moment kulminacyjny jeśli chodzi o wyjaśnienie tych prześladowań, nie zostało dobrze przeprowadzone. Spodziewałam się wielkiego WOW, a spotkała mnie krótka, trochę nudna rozmowa. Również związek Matyldy z Paweł wydał mi taki nieprzemyślany. Ta dwójka bała się dzielić swoimi myślami. Nie wiem, jaki we wcześniejszych tomach był mężczyzna, ale teraz nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. Mimo wszystko, to jedna z tych książek, które będę miło wspominała. Przyznam się szczerze, że gdyby nie Klub Książki nigdy nie pomyślałabym, by sięgnąć po tę książkę. Ba, pewnie nigdy bym o niej nie usłyszała. A tak poznałam interesującą lekturę. Mam pytanie do osób, które znają już twórczość pani Kowalewskiej - czy warto przeczytać ,,Tam gdzie nie sięga już cień"? |
|
2016-11-06 00:55:40
Miałam przyjemność dzięki Tobie,że wymieniłaś części zapoznać się chociaż z tą pierwszą częścią Hanna Kowalewska "Tego lata w Zawrociu". Nie ukrywam,że zaciekawiła mnie ta część. Po pierwszym rozdziale mam ochotę kusi mnie przeczytać 2 część. Matylda czuje zagubienie, żal do babci Aleksandry i zadaje multum pytań w formie dlaczego to ona odziedziczyła cały majątek. Mogła go dać cioci Irenie lub kuzynom czy jej przyrodniej siostrze. Matyldę będę obserwować :) |
|
2016-11-11 22:06:23
Uff, na styk, ale przebrnęłam. Tyle myśli w głowie, że muszę je sobie na spokojnie poukładać, zanim coś napiszę. |
|
2016-11-13 23:09:30
"Cztery rzęsy nietoperza", czyli jak przez dwa tygodnie zniechęcić się do czytania. Męczyłam się, ciągle sprawdzając, ile jeszcze do końca mi zostało. Sama nie wiem, czym to było powodowane. Początkowo ucieszyłam się, widząc króciutkie rozdziały, które można czytać z doskoku w drodze do pracy, czy między domowymi obowiązkami. Ale ta męcząca narracja Matyldy i słowa, jakby kierowane do jej zmarłej babki, zwyczajnie mi nie podeszły. Liczyłam na wątek kryminalny, który w niektórych obyczajówkach jest faktycznie mocnym uderzeniem, ale tu skończyło się na dziecinnych nietoperzach i żabach wieszanych na bramie. Tylko te psy wywołały we mnie jakieś poruszenie, chyba nawet większe niż miłosne rozterki Matyldy. Matylda to taka niepozorna osóbka, jednak o silnym charakterze i dość kontrowersyjna, liczni byli partnerzy, od których wirowało w głowie. Jednocześnie pozostawała w konflikcie z tyloma osobami, że aż nie sposób wszystkich pamiętać. Dziwiła mnie jej reakcja na fochy i krzyki Pauli oraz obojętność matki. Nie wiem, czy po takim traktowaniu miałabym ochotę spędzać święta w "rodzinnym" gronie. Związek z Pawłem na odległość - skąd ja to znam... I to pragnienie by mieć przy sobie ukochanego, a jednocześnie zrozumienie dla jego pracy i poświęceń, jakich wymaga. W tym najbardziej widać dojrzałość emocjonalną bohaterki. Z kolei jej bieganie po osadzie znad jeziora i takie na siłę próby zjednania przyjaciół Pawła, trąciły delikatnie podstawówką i chęcią bycia lubianym przez wszystkich wokół. Scena na lotnisku sprawiła, że na chwilę zamarło mi serce, mimo że nie kibicowałam specjalnie związkowi Matyldy i Pawła. Kiedy się okazało, że jednak się nie rozstaną, odetchnęłam z ulgą - jakoś zaczęli mi do siebie pasować, a może to dlatego, że nie było w książce innego bohatera, który by do Matyldy pasował? Jasiek to jakieś nieporozumienie, przerzuca się z uczuciami od jednej siostry do drugiej, co było nieco niesmaczne. Nie jest to zła książka, ale póki co pozostanę przy prozie zagranicznej. |