Kto | Post |
---|---|
|
2013-01-19 12:09:17
Język Martina jest rzeczywiście bardzo dosadny, ale zastanawiam się czy to przypadkiem nie dostosowanie się autora do aktualnych trendów. Niewiele ponad sto lat temu niewinny całus na kinowym ekranie wywołał niezły skandal. Teraz sceny erotyczne w filmach podchodzą prawie pod porno (jak wspomniany tu Spartakus)i nie przeszkadza to całej rzeszy oglądających. Sama oglądałam Spartakusa i musze przyznać, że czasami po prostu czułam niesmak. To samo dotyczy ekranizacji "Gry o tron" (obydwie produkcje zrobione dla HBO ). W drugim sezonie dołożono sceny erotyczne nawet tam, gdzie w ksiązce było co innego - co ja osobiście uważam za porażkę. Jak można zamienić scenę gdzie Joffrey strzela do królików w taką, gdzie ów obscenicznie i brutalnie traktuje dwie prostytutki. Czytałam, że ta zamiana miała na celu pokazanie sadystycznego charakteru postaci, ale przecież w jednej, jak i w drugiej widać to samo. Tyle, że w naszych czasach, kiedy ekrany spływają dosłownie krwią, która nikogo juz za bardzo nie porusza, strzelanie do królików zakrawa o niewinną zabawę. Co innego zrobić seksualną krzywdę prostytutce. Myślę, że HBO zrobiło to ze względu na szokowanie w celu dobrej oglądalności. A przecież ani w "Hobbicie", ani nawet we "Władcy pierścieni" nikt nie musiał uciekac się do zmian w scenariuszu a oglądalność była porażająca. I dlatego wydaje mi się, że Tolkien będzie ponadczasowy a Martin może się i opatrzeć i znudzić trochę szybciej. Piszę to mimo całej mojej sympatii do autora i fascynacji "Pieśniami Lodu i Ognia". |
|
2013-01-19 13:09:49
Również zabieram się za przeczytanie Martina, ale chyba jakoś bardzo mnie te książki nie fascynują. Może dlatego, że po obejrzeniu paru odcinków wspomnianego serialu, nie jestem zbyt przekonana. A co do scen erotycznych to są, tak jak powiedziała Faledor, dopasowane do widowni. W tych czasach to jest na porządku dziennym, niestety. Mało kto będzie zniesmaczony oglądaniem takich scen, większości będą się podobać. Niestety, czasy się zmieniły i ludzkie postrzeganie też. |
|
2013-01-19 20:40:48
To fakt, że serial "Gra i tron" i saga Martina trochę się rozminęły, szczególnie w drugim sezonie (serial). Siłą rzeczy w serialu pewne wątki musiały zostać pominięte, inne zmieniono. Na pewno akcja jest absolutnie nieprzewidywalna. Sama książka jest mroczna, atmosfera trochę przypomina "Dwie wieże" - nawet w chwilach triumfu dobra gdzieś czai się zło (zima). Martin ukazuje świat, w którym ludzie pozbawieni są poczucia bezpieczeństwa. Całkiem możliwe, że Tolkien okaże się ponadczasowy, a Martin kiedyś zostanie zapomniany i zastąpiony przez kolejne powieści czy sagi jeszcze bardziej oryginalne. Nie chcę też na siłę doszukiwać się jakiegoś głębokiego przesłania u Martina, choć inspiracja Tolkienem jest widoczna. Na pewno jednak "Pieśń lodu i ognia" jest dobrze napisana, nie jest jakąś naiwną opowiastką, silnie uzależnia przy czytaniu i jest świetną rozrywką. |
|
|
|
2013-01-19 20:52:58
Problem w tym, że pomieszały się trochę pojęcia, stopniowanie i przede wszystkim smak. Trudno mi to, co widzę w Spartakusie czy w "Grze o tron" nazwać erotyką. To tak jakbym porównał krwawy amerykański stek do szynki parmeńskiej. Dla mnie erotyka to ostatni pocałunek w Amelii. W trochę mocniejszej wersji to pierwsza Emanuelle, to "9,5 tygodnia" i parę innych. Czy zmieniło się postrzeganie? Bo ja wiem, postrzeganie w jakiś sposób kształtują media, gdyby to od nich zależało, nikt by nie słuchał Mozarta a koncerty noworoczne z Wiednia miały puste miejsca, chyba, że ktoś miałby smyczek w d... Z innej beczki - kolejnych filmik z serii "Jak powinien się kończyć...". Niestety nie tak fajny jak LOTR ale dosyć swobodna interpretacja "Lonely Mountain" osładza filmik :) https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JrKXH1CeXck#! |
|
2013-01-20 12:04:30
Nawet w tej interpretacji "lonely Mountain" wywołała u mnie dreszczyk na skórze :) A wracając jeszcze do Martina, to muszę to napisać, żeby nie było, że książka mi sie nie podobała - wręcz przeciwnie! I polecam ja gorąco do przeczytania każdemu. Owszem, trochę mi przeszkadzała dosłowność scen erotycznych, ale znowu nie tak strasznie wyróżniały sie one z całego tekstu, bowiem równie dosłowne były opisy walk, zabójstw i innych czynności budzących emocje w czytelniku. Inaczej było zobaczyć to na ekranie - ale tu już dochodzi interpretacja filmowców, czasem różniąca się od interpretacji zwykłego czytacza. W tej książce można sobie przymknąć oko na mnogość niecenzuralnych słów, ale akcja dalej pozostanie wciągająca, zaskakująca i po prostu ciekawa. A są książki( i to książki bardzo cenione przez krytykę), gdzie po usunięciu niecenzuralnych słów pozostanie prawie nic np. :"Wojna polsko-ruska" :) |
|
2013-01-20 13:30:47
"Spartakusa" nie znam. Nie widziałem. Natomiast tak jak napisała Faledor "Pieśń lodu i ognia" w wydaniu książkowym nie epatuje znowu tak bardzo seksem czy erotyką. To co jest wynika raczej z kontekstu i nie razi. Trochę inaczej wygląda to w serialu, gdzie scenarzyści chyba rzeczywiście trochę przedobrzyli. Interesujące jest to ukazanie przez Martina racji z punktu widzenia różnych bohaterów. To tak jak by np Tolkien opisał motywacje Sarumana czy orków i to w taki sposób, że mogłoby to nas przekonać. Starkowie są dla mnie bohaterami na wskroś tolkienowskimi. Kierują się honorem, koniecznością, poświęcają wiele dla życiowych wartości, sprawiedliwości, honoru. Jednak jak na razie otrzymują za swoją postawę wiele kopniaków od życia. Nie wiadomo jak to się skończy, bo saga jest jeszcze nie skończona. |
|
2013-01-20 13:53:53
Natomiast kwestia kształtowania rzeczywistości przez media to już inny temat. Można nawet iść jeszcze głębiej i napisać o triumfie kultury masowej i defensywie kultury "wysokiej". Też można na to różnie patrzeć. Już przed laty Ortega y Gasset opisał to zjawisk w "Buncie mas". Ciekawa książka, polecam, choć trochę "trąci myszką". Może jest tak, że kiedyś kultura była elitarna, a cała masa ludzi była z niej wyłączona. Ludzie chodzili do opery, gdzie słuchali Mozarta albo czytali gazety, gdzie w odcinkach drukowano powieści Dostojewskiego i ktoś może żywić jedynie nostalgię za ową powszechnością tej rozrywki na naprawdę wysokim poziomie. Jednocześnie jednak większość społeczeństwa spędzało życie w fabrykach, na roli i walcząc o przetrwanie. Oni nie uczestniczyli w życiu kulturalnym wcale. Dzisiaj praktycznie każdego stać na jakąś rozrywkę. Dla wielu jest to telewizor połączony z puszką piwa, disco polo itp. Inni mają trochę większe wymagania. Media raczej nie promują wysokiej kultury. Raczej schlebiają niewyszukanym gustom, kierują się względami komercyjnymi. Jednocześnie w tym supermarkecie kultury człowiek, który ma jakieś większe wymagania ma szansę wybrać coś ambitniejszego. Wracając do Martina: mam problem jak sklasyfikować to co napisał. Z jednej strony trochę to schlebia tym niższym instynktom. Jest przemoc, seks, nieustanne zwroty akcji. Jednak z drugiej strony wszystko trzyma dobry poziom, jest oryginalne, niektóre fragmenty potrafią zachwycić swoją formą. Sam nie wiem. |
|
2013-01-21 12:50:34
Niestety trzeba przyznać, że media mają wpływ na kształtowanie rzeczywistości. Gdyby zdecydowali się promować ambitniejszą muzykę, czy literaturę itp. to może dziś wszyscy inaczej by na to patrzyli. Ale promowane jest głównie to co się najszybciej i jak najlepiej "sprzeda". A dla przeciętnego człowieka nie ma nic fascynującego w muzyce klasycznej. Wcześniej faktycznie był podział na tą kulturę elitarną i masową. Teraz to się zaciera, różnice nie są tak widoczne. Dziś wolimy wybrać się do kina na fajną komedię niż pójść do teatru. I szczerze wątpię żeby miało się to zmienić. |
|
2013-01-21 15:20:38
Pójście na fajną komedię nie jest niczym złym, ba, uważam, że podchodzenie w ten sposób jest z gruntu złe, bo z góry zakłada, że teatr czy filharmonia to rozrywka wyższa a tamtejszy aktor "lepszy" a moim zdaniem każda forma ma swoje plusy i minusy a głównym celem jest wywołaniem emocji u widza. Są dobre i złe filmy, dobre i złe koncerty, dobre i złe sztuki. Problemem nie jest to, czy chodzi się do teatru czy do kina, tylko hmm jak to powiedzieć - rozregulowany system wartości. Jeżeli w kinie identyczną promocję mają arcydzieła jak i knoty (czyli np. w Polsce - nijaką), to widz idzie do kina jak po hotdoga. Idzie "na film". Na komedie, na sensacje, horror, bo gra jakiś aktor albo jak w przypadku Tolkiena - "bo lubi bajki, smoki i fantasy". I nie widzi jakiejkolwiek różnicy między LOTR a Dangenos&Dragons, czy Plutonem a Rambo II (którego zresztą bardzo lubię). Kiedy poszedłem na Hobbita to mi tylko żal d... ściskał, na całym świecie, nawet w jakich pipidówkach gdzie jest relatywnie mało fanów były imprezy, kina na miarę środków coś tam inscenizowały. U nas premiera tego - może nie jakiegoś arcydzieła - ale niewątpliwie wyczekiwanego filmu odbyła się jak każda inna, niczym "Kac Wawa". Ot, godzina, seans, start. Pamiętam jak pojawiały się nowa części Gwiezdnych Wojen (epizody I, II i III) i znajomi organizowali premierę - poprzebierani, jakaś wystawa modeli i ogólnie show, multipleks robił wielką łaskę, że w ogóle pozwolił coś robić. Wiele dobrych filmów jest na ekranie 2-3 tygodnie czasem krócej. Po prostu jak te konie z klapami na oczach - idziemy przed siebie. A jak chcemy się rozejrzeć, to nam oczy zasłaniają :) No dobra, teraz coś lżejszego. Wiele dziewczyn przebiera się za elfki, potem się dziwią, że jakoś tak faceci na nie dziwnie reagują... Cóż , pewne sprawy dla partnerów elfek mogą być trudne do zaakceptowania... :) www.youtube.com/watch?v=0HYeEFFdQKU |
|
2013-01-21 22:36:43
Ha! Można to bardzo, bardzo mocno naciągana teoria, ale taka ciekawostka. Kto to wiem, może była inspiracją dla Tolkiena i narad Entów? :) Zebrały się drzewa, aby namaścić króla nad sobą. Rzekły do oliwki: "Króluj nad nami!" Odpowiedziała im oliwka: "Czyż mam się wyrzec mojej oliwy, która służy czci bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?" Z kolei zwróciły się drzewa do drzewa figowego: "Chodź ty i króluj nad nami!" Odpowiedziało im drzewo figowe: "Czyż mam się wyrzec mojej słodyczy i wybornego mego owocu, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?" Następnie rzekły drzewa do krzewu winnego: "Chodź ty i króluj nad nami!" Krzew winny im odpowiedział: "Czyż mam się wyrzec mojego soku, rozweselającego bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?" Wówczas rzekły wszystkie drzewa do krzewu cierniowego: "Chodź ty i króluj nad nami!" Odpowiedział krzew cierniowy drzewom: "Jeśli naprawdę chcecie mnie namaścić na króla, chodźcie i odpoczywajcie w moim cieniu! A jeśli nie, niech ogień wyjdzie z krzewu cierniowego i spali cedry libańskie" |
|
2013-01-22 07:54:28
Tak. To całkiem możliwe, że ten fragment Księgi Sędziów był inspiracją dla Tolkiena. Chociaż teraz - po latach, pozostają nam jedynie przypuszczenia. Twórczość Tolkiena jest silnie inspirowana chrześcijaństwem, o czym zresztą już było wcześniej. Tak jak dyskutowaliśmy wcześniej, siłą Tolkiena jest mnogość tropów, które można znaleźć w jego twórczości. To sprawia, że jego książki są tak uniwersalne. Jeszcze powrócę do tematu wpływu mediów na kulturę. Media nie są czymś istniejącym sobie, a muzom. Są częścią całej kultury, naszego świata. Dlaczego media by miały gremialnie promować ambitną literaturę czy muzykę? Dzisiaj żyjemy w kulturze konsumpcji. Jako społeczeństwo staliśmy się konsumentami, a w Polsce jest to jeszcze bardziej wyraźne niż gdzieś indziej. Jedni to tłumaczą tym, że takie możliwości się pojawiły po latach PRL-u, inni poszukują nawet przyczyn w naszym rodowodzie (jako Polacy jesteśmy przede wszystkim potomkami chłopów - ale to też szeroki i złożony temat, dosyć "modny; obecnie w ambitniejszych mediach). Skoro jednak media mają uczestniczyć w procesie konsumpcji to kierują się względami komercyjnymi. Dzisiaj często jeszcze słychać takie głosy, że media promują bylejakość, albo nawet politycy skarżą się, że nie mają dostępu do mediów. Oni żyją jeszcze tym XX-wiecznym przekonaniem, że kto ma media, ten ma władzę. Tymczasem co dziś oznaczają media? Większość ludzi ma dostęp do kilkudziesięciu polskojęzycznych kanałów telewizyjnych, swobodny dostęp do niczym nie ograniczonych zasobów Internetu. Podobnie wygląda rynek prasy czy literatury. Tak naprawdę sami wybieramy sobie co chcemy. Nie możemy już oczekiwać, że media wybiorą za nas. Poza tym jak by to miało wyglądać? Ktoś stwierdzi, że jakiś kanał będzie od dziś prezentował ambitny repertuar i co dalej? Kto będzie ten repertuar wybierał i decydował co jest ambitne, a co nie? Jeszcze jedna sprawa. Zmienia się nasz udział w kulturze. Tak jak pisałem kiedyś istniała wysoka, elitarna kultura, w której uczestniczyli ludzie mający zapewniony byt, posiadający jakieś tam wykształcenie i przede wszystkim wolny czas. Potem pojawiła się kultura masowa, dostępna dla każdego. Dziś to jeszcze inaczej wygląda. Coraz więcej ludzi staje się twórcami kultury. Mniej czytamy, a więcej piszemy. Pojawiają się blogi, wpisy na facebook'u, nawet maile i sms-y można tu podciągnąć. To też nie do końca rozpoznane zjawisko. W każdym razie to temat - rzeka |
|
2013-01-23 07:56:13
No, kochani, dla wszystkich miłośników "Misty Mountain Song" tym razem naprawdę nieźle zrobiona aranżacja. Myślę, że spodoba się i paniom i panom ;) https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8OiYDUEu3i8 |
|
2013-01-23 13:17:41
Mnie nie chodziło o to, że media mają promować jedynie te ambitne twory ( co nawiasem mówiąc, dla każdego może oznaczać co innego). Miałam raczej na myśli to, co właściwie napisał Pan Mcleo - że wszystko się miesza. Totalny kicz i beznadzieja jest promowana tak samo, jak nie bardziej niż coś wartościowego. Właściwie nie muszę chyba nic dodawać, bo wszystko zostało powiedziane :) Mnie też boli to, że premiery tych filmów, które naprawdę na to zasługują, są... No właśnie, one w ogóle nie "są". Kiedy pojawiały się zwiastuny Hobbita, to na jakiejś stronie spotkałam się z komentarzem : "Kolejna beznadzieja, jak Zmierzch", a pod spodem jeszcze kilkadziesiąt podobnych. Może gdyby ten film był ciut inaczej promowany to takich opinii byłoby mniej. Co do wersji „Misty Mountain Song” to całkiem niezła, ale oryginału i tak nikt nie pobije :) |
|
2013-01-23 13:57:29
*Amira06 W sieci jest mnóstwo rzeczy, także różnorodnych opinii. To, że komuś się nie spodobał Hobbit to jego prywatna sprawa. Nie oczekujmy, że wszyscy będą zawsze i wszędzie przyjmować ten film czy książkę z entuzjazmem. ponadto w tej opinii, którą przytoczyłaś plusem jest negatywna ocena Zmierzchu:-) Uważam, że różnorodność, zróżnicowanie czy wielokulturowość to wartość sama w sobie |
|
2013-01-24 22:38:17
@marp Nie mówię, że to źle, że są różne opinie :) Po prostu nie potrafię zrozumieć, jak film taki jak Hobbit można porównać do Zmierzchu. Może właśnie gdyby ta "promocja" inaczej w Polsce wyglądała to takich porównań by nie było :) |
|
2013-01-27 20:07:29
A ja mogę zrozumieć i nawet ich specjalnie nie potępiam. Pisałem o tym już gdzieś na początku tej dyskusji - owszem, żal mi, że tak jest ale tak prawdą a Bogiem - kto z Was, bez odpowiedniej wiedzy i praktyki potrafi obiektywnie coś ocenić? Wino? Obraz? Biżuterię? Ser? Czy nawet głupi młotek? Coś może się nie podobać, de gustibus. Ale skoro osoba nie widzi wkładu pracy, nie widzi róźnic artystycznych w pracy dwóch artystów-rzemieślników (tak! mam na myśli kino!) bo NIKT GO NIE NAUCZYŁ, bo nie wie gdzie i jak patrzeć, to trudno winić. A tak obiektywnie patrząc to Zmierzch, jako produkt od początku do końca mega komercyjny trudno uznać zły czy niedopracowany w swojej kategorii. Dobrze wyreżyserowany, dobrze zagrany, no oprócz tego że zwyczajnie głupi nie ma się czego doczepić jako do towaru. To, że oglądający mają nosie różnice wkłady pracy w oba filmy - cóż... jeden idzie do Biedronki, drugi do "Swojskiego jadła". I to wcale nie dlatego, że go stać lub nie. Ot, taki wybór. Z innej beczki - przepraszam że tylko dla "fejsowych", ale zobaczyć A`propos ducha i materii oraz książek oczywiście... https://www.facebook.com/photo.php?fbid=418783724858431&set=a.418783378191799.92407.100828189987321&type=1&theater |
|
2013-01-28 18:57:23
Winienie za niewiedzę to już co innego, a ja nie zamierzam nikogo winić. Po prostu, nawet nie mając o tym pojęcia, to chociażby po zwiastunie widać znaczącą różnicę (szczególnie jeśli chodzi o 1 część Zmierzchu). Chyba mam inne zdanie na temat ekranizacji Zmierzchu. 1 część to była katastrofa, dołujące kolory, "przyćpani" aktorzy. W drugiej części już trochę lepiej z tym było, ale odtwórczyni Belli nadal pozostała tak samo nudna. Troszkę inaczej wyglądało to w książce, którą czytałam i która jest do przetrawienia pomimo naciąganej historii i milionów cukierkowych dialogów. Ale nie dyskutujmy tutaj o Zmierzchu :) Co do zdjęcia to faktycznie widać "głębię" książki :) Ciekawe czy to prawdziwe dzieło ludzkich rąk, czy tylko Photoshop. |
|
2013-01-29 10:28:02
Ja tam na Zmierzch patrze tylko "technicznie", film jak film. Wracajac do Tolkiena: kolejny cover "Misty Mointain", tym razem na ostro :) http://youtu.be/pNvtnd7hyQ4 |
|
2013-01-29 16:03:39
Jak dla mnie to najlepszy z coverów jakie do tej pory widziałam :D Totalnie moje klimaty :) Świetne. |
|
2013-02-03 15:04:55
Noooo, kochani, w końcu mogę Wam zaprezentować coś, co zapowiadałem dawno temu ale niestety trochę czasu zajęło, by dorwać prelegentów i uzyskać od nich prawa do publikacji a potem musiałem to jeszcze troszkę obrobić, podorabiać plansze itd. Zapraszam wszystkich na 45 minutowy wykład "Walijski - żywy język elfów / Cymraeg - iaith fyw yr ellyllon.": http://youtu.be/93Zo80G2qyc |