Są to sprawy trudne do przyjęcia dla człowieka niewierzącego. Nie usiłuję go przekonywać, zwłaszcza że i moja wiara wystawiana jest ustawicznie na próbę. Tym bardziej że człowiek niewierzący nie wierzy przecież w istnienie samego Boga i Jego transcendentnego świata. Mogę go tylko polecać Bogu, aby znalazł drogę do Niego, wcześniej czy później, jeżeli nie za życia, to po śmierci i weryfikacji ostatecznej. Taka jest moja nadzieja, ale nie potrafię jej udowodnić tak, by dawała poczucie pewności. W tym sensie teologia, nauka wiar
Są to sprawy trudne do przyjęcia dla człowieka niewierzącego. Nie usiłuję go przekonywać, zwłaszcza że i moja wiara wystawiana jest ustawicznie na próbę. Tym bardziej że człowiek niewierzący nie wierzy przecież w istnienie samego Boga i Jego transcendentnego świata. Mogę go tylko polecać Bogu, aby znalazł drogę do Niego, wcześniej czy później, jeżeli nie za życia, to po śmierci i weryfikacji ostatecznej. Taka jest moja nadzieja, ale nie potrafię jej udowodnić tak, by dawała poczucie pewności. W tym sensie teologia, nauka wiar