Pewnego dnia będę wspominał tę scenę, zapadnę się przez nią w przeszłość. Na równi z pierwszym zachwyceniem, scena miłosna składa się jedynie z pogłosów: jest anamnezą, która odnajduje wyłącznie nieistotne, w żadnej mierze nie dramatyczne rysy, tak jakbym wspominał sam czas i tylko czas: to zapach bez podłoża, ziarnko pamięci, zwykła woń; coś niczym czysty wydatek, jaki tylko umiało wypowiedzieć japońskie haiku, nie przypisując im żadnego przeznaczenia.
Pewnego dnia będę wspominał tę scenę, zapadnę się przez nią w przeszłość. Na równi z pierwszym zachwyceniem, scena miłosna składa się jedynie z pogłosów: jest anamnezą, która odnajduje wyłącznie nieistotne, w żadnej mierze nie dramatyczne rysy, tak jakbym wspominał sam czas i tylko czas: to zapach bez podłoża, ziarnko pamięci, zwykła woń; coś niczym czysty wydatek, jaki tylko umiało wypowiedzieć japońskie haiku, nie przypisując im żadnego przeznaczenia.