Czas przeszły niedokonany to czas urzeczenia: wygląda na żywy, a zarazem się nie porusza: obecność niedokonana, śmierć niedokonana; ani zapomnienie, ani zmartwychwstanie, lecz tylko wyczerpujące ułudę pamięci. Sceny, od początku żądne odegrać jakąś rolę, wystawiają się na wspomnienie: często czuję, przewiduję je w tej samej chwili, w której powstają. Ten teatr czasu jest dokładnym przeciwieństwem poszukiwania czasu utraconego; albowiem wspominam patetycznie, okolicznościowo, a nie filozoficznie, dyskursywnie: wspominam, aby być
Czas przeszły niedokonany to czas urzeczenia: wygląda na żywy, a zarazem się nie porusza: obecność niedokonana, śmierć niedokonana; ani zapomnienie, ani zmartwychwstanie, lecz tylko wyczerpujące ułudę pamięci. Sceny, od początku żądne odegrać jakąś rolę, wystawiają się na wspomnienie: często czuję, przewiduję je w tej samej chwili, w której powstają. Ten teatr czasu jest dokładnym przeciwieństwem poszukiwania czasu utraconego; albowiem wspominam patetycznie, okolicznościowo, a nie filozoficznie, dyskursywnie: wspominam, aby być