Wszystko, o czym tu mowa, porusza się na wyimaginowanych nogach wzdłuż równoleżników martwych globusów; wszystko, co można ujrzec przez puste oczodoły, eksploduje jak zakwitająca trawa. Z nicości wyłania się symbol nieskończoności; pod wciąż wznoszącymi się do góry spiralami wolno tonie ziejąca pustką dziura. Ziemia i woda zespalają cyfry, tworząc wiersz napisany ciałem i mocniejszy od stali czy granitu. Przez bezkresną noc Ziemia wiruje ku nieznanemu dziełu tworzenia...
Wszystko, o czym tu mowa, porusza się na wyimaginowanych nogach wzdłuż równoleżników martwych globusów; wszystko, co można ujrzec przez puste oczodoły, eksploduje jak zakwitająca trawa. Z nicości wyłania się symbol nieskończoności; pod wciąż wznoszącymi się do góry spiralami wolno tonie ziejąca pustką dziura. Ziemia i woda zespalają cyfry, tworząc wiersz napisany ciałem i mocniejszy od stali czy granitu. Przez bezkresną noc Ziemia wiruje ku nieznanemu dziełu tworzenia...