Kiedyś, dzieckiem będąc, lubiłem się wpatrywać w stare klepsydry i śledzić ziarnka piasku przesypujące się w nieskończoność beznadziejną. Dziś myślę w oderwaniu o machinalności ruchów, które człowiek wykonuje często bezmyślnie, beznadziejnie. Polubiłem samotność i odosobnienie. Cichy kąt, z którego oczy wychodzą na zewnątrz, szarą drogę przez pole, jedyną, która odgradza.
Kiedyś, dzieckiem będąc, lubiłem się wpatrywać w stare klepsydry i śledzić ziarnka piasku przesypujące się w nieskończoność beznadziejną. Dziś myślę w oderwaniu o machinalności ruchów, które człowiek wykonuje często bezmyślnie, beznadziejnie. Polubiłem samotność i odosobnienie. Cichy kąt, z którego oczy wychodzą na zewnątrz, szarą drogę przez pole, jedyną, która odgradza.