Rano byliśmy weseli, w południe pełni szacunku, wieczorem tkliwi. Dobro!...- mówiłam sobie - szlachetnie jest czynić dobro i żyć uczciwie, tak jak on mówi, ale na to mamy jeszcze czas, a przecież istnieje coś, na co mnie stać tylko teraz. Czego innego było mi potrzeba: potrzeba mi było walki; chciałam żeby w życiu kierowało nami uczucie, a nie - żeby życie nadawało temu uczuciu kierunek. Pragnęłam stanąć we dwoje nad przepaścią i powiedzieć: jeszcze krok, a rzucę się w nią, jeszcze ruch, a zginę (...)
Rano byliśmy weseli, w południe pełni szacunku, wieczorem tkliwi. Dobro!...- mówiłam sobie - szlachetnie jest czynić dobro i żyć uczciwie, tak jak on mówi, ale na to mamy jeszcze czas, a przecież istnieje coś, na co mnie stać tylko teraz. Czego innego było mi potrzeba: potrzeba mi było walki; chciałam żeby w życiu kierowało nami uczucie, a nie - żeby życie nadawało temu uczuciu kierunek. Pragnęłam stanąć we dwoje nad przepaścią i powiedzieć: jeszcze krok, a rzucę się w nią, jeszcze ruch, a zginę (...)