Każdy zakochany jest szaleńcem, myślimy. Lecz czy wyobrażamy sobie szaleńca zakochanego? W żadnym razie. Mam prawo jedynie do ubogiego, niepełnego, metaforycznego szaleństwa: miłość czyni mnie jakby szalonym, lecz ja nie porozumiewam się z siłami nadprzyrodzonymi, nie ma we mnie żadnego sacrum; moje szaleństwo, zwykły brak rozsądku, jest płaskie, wręcz niewidoczne, ponadto jest całkowicie włączone w kulturę: nie budzi lęku. (A przecież to w stanie zakochania niektóre rozumne podmioty odkrywają nagle, że szaleństwo jest możliwe,
Każdy zakochany jest szaleńcem, myślimy. Lecz czy wyobrażamy sobie szaleńca zakochanego? W żadnym razie. Mam prawo jedynie do ubogiego, niepełnego, metaforycznego szaleństwa: miłość czyni mnie jakby szalonym, lecz ja nie porozumiewam się z siłami nadprzyrodzonymi, nie ma we mnie żadnego sacrum; moje szaleństwo, zwykły brak rozsądku, jest płaskie, wręcz niewidoczne, ponadto jest całkowicie włączone w kulturę: nie budzi lęku. (A przecież to w stanie zakochania niektóre rozumne podmioty odkrywają nagle, że szaleństwo jest możliwe,