Obudziłem się dziś z głębokiego snu z radosnym przekleństwem na ustach, bełkotałem coś, powtarzałem jak litanię: ,,Fay ce que vouldras!... fay ce que vouldras! Róbcie cokolwiek, ale niech to sprawia radośc. Róbcie cokolwiek, ale niech to wywołuje ekstazę. Tyle rzeczy tłoczy mi się do głowy, kiedy to mówię do siebie: obrazy wesołe, straszne, doprowadzające do szału, wilk i kozioł, pająk, krab, syfilis z rozpostartymi skrzydłami, a drzwi łona zawsze zamknięte tylko na zasuwkę, wiecznie otwarte, jak grobowiec gotowe na wchłonięcie ci
Obudziłem się dziś z głębokiego snu z radosnym przekleństwem na ustach, bełkotałem coś, powtarzałem jak litanię: ,,Fay ce que vouldras!... fay ce que vouldras! Róbcie cokolwiek, ale niech to sprawia radośc. Róbcie cokolwiek, ale niech to wywołuje ekstazę. Tyle rzeczy tłoczy mi się do głowy, kiedy to mówię do siebie: obrazy wesołe, straszne, doprowadzające do szału, wilk i kozioł, pająk, krab, syfilis z rozpostartymi skrzydłami, a drzwi łona zawsze zamknięte tylko na zasuwkę, wiecznie otwarte, jak grobowiec gotowe na wchłonięcie ci