W obliczu śmierci czułem, jak wątłe i dziecinnie naiwne były wszelkie religie i wierzenia. Oczywiście dla zdrowych, krzepkich i szczęśliwych mogły one być jakimś rodzajem igraszki duchowej, ale w obliczu straszliwej prawdy śmierci i przytłaczających depresyjnych stanów, przez które przechodziłem, to, co wpajano we mnie o karze, nagrodzie i dniu zmartwychwstania, brzmiało fałszywie jak oszukańcza, niesmaczna demagogia. Natomiast modlitwy, których mnie wyuczono, nie miały dostatecznej siły, by przemóc lęk przed śmiercią.
W obliczu śmierci czułem, jak wątłe i dziecinnie naiwne były wszelkie religie i wierzenia. Oczywiście dla zdrowych, krzepkich i szczęśliwych mogły one być jakimś rodzajem igraszki duchowej, ale w obliczu straszliwej prawdy śmierci i przytłaczających depresyjnych stanów, przez które przechodziłem, to, co wpajano we mnie o karze, nagrodzie i dniu zmartwychwstania, brzmiało fałszywie jak oszukańcza, niesmaczna demagogia. Natomiast modlitwy, których mnie wyuczono, nie miały dostatecznej siły, by przemóc lęk przed śmiercią.