Galilea budziła się wśród kłębiących się aromatów wiosny. Każdego ranka wszystko było skąpane w wilgotnym świetle. Zamyślone wzgórza wpadały w ekstazę, płonęły czerwone anemony, wirowały beztrosko, oszołomione zmiennym oświetleniem. A blisko - motyle. Buczenie pszczoły. Ciche brzęczenie latających mrówek. Krople rosy. Nowe ptaki z nowymi pieśniami. I zielone pączki.
Galilea budziła się wśród kłębiących się aromatów wiosny. Każdego ranka wszystko było skąpane w wilgotnym świetle. Zamyślone wzgórza wpadały w ekstazę, płonęły czerwone anemony, wirowały beztrosko, oszołomione zmiennym oświetleniem. A blisko - motyle. Buczenie pszczoły. Ciche brzęczenie latających mrówek. Krople rosy. Nowe ptaki z nowymi pieśniami. I zielone pączki.