Na chodniku, poniżej, przewalał się tłum roznegliżowanych warszawiaków. Był środek sezonu urlopowego, doskwierały upały, nic więc dziwnego, że wszyscy porozbierali się do rosołu. A on, musiał tkwić w krawacie, z tym kretyńskim, jak myślał, zadaniem. Wszystko przez fanaberie tego przystojniaczka, majora Dubanowa, oficera łącznikowego z Moskwy. Przełknął ślinę i ciężko zasiadł z powrotem przy biurku.
Na chodniku, poniżej, przewalał się tłum roznegliżowanych warszawiaków. Był środek sezonu urlopowego, doskwierały upały, nic więc dziwnego, że wszyscy porozbierali się do rosołu. A on, musiał tkwić w krawacie, z tym kretyńskim, jak myślał, zadaniem. Wszystko przez fanaberie tego przystojniaczka, majora Dubanowa, oficera łącznikowego z Moskwy. Przełknął ślinę i ciężko zasiadł z powrotem przy biurku.