Przyszły mi na myśl moje zapomniane młodzieńcze lata - jakże lubiłem wtedy takie ciemne i posępne wieczory późnej jesieni i zimy, jak chciwie i z jakim upojeniem wchłaniałem wówczas nastroje samotności i melancholii, kiedy otulony płaszczem, w deszczu i burzy, biegłem przez wrogą, odartą z liści naturę, samotny już wtedy, ale przepełniony rozkoszą: przepełniony wierszami, które spisywałem przy świecy w mojej izdebce, siedząc na brzegu łóżka. No cóż, to już minęło, ten kielich wychyliłem do dna i już nigdy nie został mi napełniony
Przyszły mi na myśl moje zapomniane młodzieńcze lata - jakże lubiłem wtedy takie ciemne i posępne wieczory późnej jesieni i zimy, jak chciwie i z jakim upojeniem wchłaniałem wówczas nastroje samotności i melancholii, kiedy otulony płaszczem, w deszczu i burzy, biegłem przez wrogą, odartą z liści naturę, samotny już wtedy, ale przepełniony rozkoszą: przepełniony wierszami, które spisywałem przy świecy w mojej izdebce, siedząc na brzegu łóżka. No cóż, to już minęło, ten kielich wychyliłem do dna i już nigdy nie został mi napełniony