Uderzyła mnie od razu liczba młodych Anglików rozsianych w tym tłumie: wszyscy dobrze ubrani, wszyscy jakby trochę głodni, cicho i poważnie rozmawiali z budzącymi zaufanie Amerykanami. Na pewno chcieli im coś sprzedać: akcje albo polisy ubezpieczeniowe, albo samochody. W każdym razie widać było, że wiją się w mękach, czując bliskość dużych pieniędzy, przekonani, że mogliby je mieć za kilka trafnie dobranych słów.
Uderzyła mnie od razu liczba młodych Anglików rozsianych w tym tłumie: wszyscy dobrze ubrani, wszyscy jakby trochę głodni, cicho i poważnie rozmawiali z budzącymi zaufanie Amerykanami. Na pewno chcieli im coś sprzedać: akcje albo polisy ubezpieczeniowe, albo samochody. W każdym razie widać było, że wiją się w mękach, czując bliskość dużych pieniędzy, przekonani, że mogliby je mieć za kilka trafnie dobranych słów.