(...) a potem tylko leżeliśmy i patrzyliśmy na poblask i odbicia z wnętrza na pół przepalonego żeliwnego piecyka, który emanował ciepło i światło. Nie pragnęliśmy już niczego innego, jak tylko żyć tak wiecznie, jakbyśmy wszystko dawno już sobie powiedzieli, jakbyśmy żyli razem od urodzenia i nigdy ani na chwilę nie rozłączali się.
(...) a potem tylko leżeliśmy i patrzyliśmy na poblask i odbicia z wnętrza na pół przepalonego żeliwnego piecyka, który emanował ciepło i światło. Nie pragnęliśmy już niczego innego, jak tylko żyć tak wiecznie, jakbyśmy wszystko dawno już sobie powiedzieli, jakbyśmy żyli razem od urodzenia i nigdy ani na chwilę nie rozłączali się.