Wybrałem się do pobliskiego straganu po czereśnie. A tu słyszę za moimi plecami rozmowa. Dwóch młodych opowiada sobie zdarzenie, jak to jeden z nich chciał jakiegoś przechodnia pobić (zabić?) ławką, bo przechodzień mu się nie podobał. Tylko czekał, żeby ten spojrzał na niego, to już będzie pretekst, żeby go tą ławką... Słów używał wulgarnych i obscenicznych, a przy tym słownik mieli ograniczony do 40, no może 50 wyrazów. Nie cytuję, choć może pod koniec opowieści się odważę.
Wybrałem się do pobliskiego straganu po czereśnie. A tu słyszę za moimi plecami rozmowa. Dwóch młodych opowiada sobie zdarzenie, jak to jeden z nich chciał jakiegoś przechodnia pobić (zabić?) ławką, bo przechodzień mu się nie podobał. Tylko czekał, żeby ten spojrzał na niego, to już będzie pretekst, żeby go tą ławką... Słów używał wulgarnych i obscenicznych, a przy tym słownik mieli ograniczony do 40, no może 50 wyrazów. Nie cytuję, choć może pod koniec opowieści się odważę.