Wiem nawet, co bym zrobiła, gdyby było już ze mną całkiem źle. Wyjechałabym nad jakieś ciepłe morze i wypłynęła w nie na materacu. Leżałabym na plecach, pozwalając słońcu pieścić moje powieki. I tak bym dryfowała aż do momentu, kiedy poczułabym na nich stopniowo gasnące światło, co by oznaczało jedno: nadchodzi koniec. Wtedy strąciłabym z materaca plecak wypełniony kamieniami, do którego byłabym przyczepiona w pasie żeglarską liną i po prostu zsunęłabym się do wody. I umierałabym, idąc powoli w głębinę, zupełnie jakbym była dziec
Wiem nawet, co bym zrobiła, gdyby było już ze mną całkiem źle. Wyjechałabym nad jakieś ciepłe morze i wypłynęła w nie na materacu. Leżałabym na plecach, pozwalając słońcu pieścić moje powieki. I tak bym dryfowała aż do momentu, kiedy poczułabym na nich stopniowo gasnące światło, co by oznaczało jedno: nadchodzi koniec. Wtedy strąciłabym z materaca plecak wypełniony kamieniami, do którego byłabym przyczepiona w pasie żeglarską liną i po prostu zsunęłabym się do wody. I umierałabym, idąc powoli w głębinę, zupełnie jakbym była dziec