(...) Jak byłem w Stanach, to czasem lubiłem się ubrać w najlepsze dżinsy i koszulę, ogolić twarz i jechać do Downtown. Spacerowałem po alejach, gapiłem się w górę na szczyty wieżowców, siadałem na ławce i patrzyłem na ludzi. Wyobrażałem sobie, że mogę być jednym z nich, że mogę być tym, kim chcę. Ale potem wystarczyło, że zobaczyłem w odbiciu jakiejś wystawy mojego szczerego polskiego ryja, na którym od urodzenia maluje się głęboka i niepojęta tęsknota za chuj wie czym. Wystarczyło, że odezwałem się do sprzedawcy h
(...) Jak byłem w Stanach, to czasem lubiłem się ubrać w najlepsze dżinsy i koszulę, ogolić twarz i jechać do Downtown. Spacerowałem po alejach, gapiłem się w górę na szczyty wieżowców, siadałem na ławce i patrzyłem na ludzi. Wyobrażałem sobie, że mogę być jednym z nich, że mogę być tym, kim chcę. Ale potem wystarczyło, że zobaczyłem w odbiciu jakiejś wystawy mojego szczerego polskiego ryja, na którym od urodzenia maluje się głęboka i niepojęta tęsknota za chuj wie czym. Wystarczyło, że odezwałem się do sprzedawcy h