Póki żałoba po obrazie mi nie wychodzi, póty wypełnia mnie lękiem, lecz kiedy jest udana, czyni mnie smutnym. Jeśli wygnanie z Wyobraźni jest konieczną drogą ku ,,wyleczeniu", trzeba przyznać, że postęp jest tutaj smutny. Smutek ten nie jest melancholią - lub najwyżej melancholią niekompletną (w żadnym razie nie kliniczną), gdyż o nic siebie nie oskarżam ani nie jestem zdruzgotany. Mój smutek należy do tej odmiany melancholii, w której utrata ukochanej osoby pozostaje abstrakcyjna. Brak podwojony: nie mogę nawet zaangażować się w
Póki żałoba po obrazie mi nie wychodzi, póty wypełnia mnie lękiem, lecz kiedy jest udana, czyni mnie smutnym. Jeśli wygnanie z Wyobraźni jest konieczną drogą ku ,,wyleczeniu", trzeba przyznać, że postęp jest tutaj smutny. Smutek ten nie jest melancholią - lub najwyżej melancholią niekompletną (w żadnym razie nie kliniczną), gdyż o nic siebie nie oskarżam ani nie jestem zdruzgotany. Mój smutek należy do tej odmiany melancholii, w której utrata ukochanej osoby pozostaje abstrakcyjna. Brak podwojony: nie mogę nawet zaangażować się w