Rozbrzmiewa we mnie to, czego się uczę ciałem: coś cienkiego i ostrego budzi gwałtownie ciało, które drzemało tymczasem w wyrozumowanej świadomości sytuacji ogólnej: słowo, obraz, myśl uderzają niczym batem. Moje ciało wewnętrzne zaczyna wibrować, jakby wstrząsane trąbami, które sobie wtórują i łączą swe dźwięki: uderzenie pozostawia znak, znak się rozszerza i wszystko ulega (wolniej czy szybciej) spustoszeniu. W miłosnej wyobraźni nic nie odróżnia najbardziej błahej prowokacji od faktu wywołującego realne skutki; czas dygocze p
Rozbrzmiewa we mnie to, czego się uczę ciałem: coś cienkiego i ostrego budzi gwałtownie ciało, które drzemało tymczasem w wyrozumowanej świadomości sytuacji ogólnej: słowo, obraz, myśl uderzają niczym batem. Moje ciało wewnętrzne zaczyna wibrować, jakby wstrząsane trąbami, które sobie wtórują i łączą swe dźwięki: uderzenie pozostawia znak, znak się rozszerza i wszystko ulega (wolniej czy szybciej) spustoszeniu. W miłosnej wyobraźni nic nie odróżnia najbardziej błahej prowokacji od faktu wywołującego realne skutki; czas dygocze p