Czasami nawet próbuję liczyc albo roztrząsac jakiś problem natury filozoficznej, ale i to na nic. To tak, jakbym składał się z dwóch osób, z których jedna przez cały czas obserwuje drugą. Tak się cholernie na siebie wściekam, że mógłbym się zabic... i w pewnym sensie to właśnie czynię za każdym razem, gdy mam orgazm. To tak, jakbym na sekundę się unicestwił. Nie ma żadnej z tych dwóch osób... jest nicośc... nie istnieje nawet ta pizda leżąca obok. To jak przyjęcie komunii. Naprawdę! Przez kilka sekund po tym czuję się uduchowiony,
Czasami nawet próbuję liczyc albo roztrząsac jakiś problem natury filozoficznej, ale i to na nic. To tak, jakbym składał się z dwóch osób, z których jedna przez cały czas obserwuje drugą. Tak się cholernie na siebie wściekam, że mógłbym się zabic... i w pewnym sensie to właśnie czynię za każdym razem, gdy mam orgazm. To tak, jakbym na sekundę się unicestwił. Nie ma żadnej z tych dwóch osób... jest nicośc... nie istnieje nawet ta pizda leżąca obok. To jak przyjęcie komunii. Naprawdę! Przez kilka sekund po tym czuję się uduchowiony,