Są to autoportrety w najszerszym tego słowa znaczeniu -- malując je, widzę przed sobą siebie w lustrze i raz jestem cmentarzem, a raz drzewem, ale zawszę siebie widzę przed sobą i patrzę sam na siebie i >>siebie na sam<< (jeśliby tak można było to ująć, nie urażając gramatyków). Inaczej: patrzę >>ja malujący<< na >>siebie malowanego jako pasmo górskie<< i patrzę >>ja malowany jako pasmo górskie<< wprost na >>siebie malującego<< tak jak w lustrze.
Są to autoportrety w najszerszym tego słowa znaczeniu -- malując je, widzę przed sobą siebie w lustrze i raz jestem cmentarzem, a raz drzewem, ale zawszę siebie widzę przed sobą i patrzę sam na siebie i >>siebie na sam<< (jeśliby tak można było to ująć, nie urażając gramatyków). Inaczej: patrzę >>ja malujący<< na >>siebie malowanego jako pasmo górskie<< i patrzę >>ja malowany jako pasmo górskie<< wprost na >>siebie malującego<< tak jak w lustrze.