Znowu głęboko rozdarła się czarna ciemność, zamigotały krople deszczu i na pustkowiu w martwym błękitnawym świetle zarysował się kontur konia o chudej szyi. Na tle czarnym jak atrament błysnęło w oddali i znikło blade, metalicznie zielone pole owsa, a koń podniósł głowę - i Kuźmie zrobiło się strasznie.
Znowu głęboko rozdarła się czarna ciemność, zamigotały krople deszczu i na pustkowiu w martwym błękitnawym świetle zarysował się kontur konia o chudej szyi. Na tle czarnym jak atrament błysnęło w oddali i znikło blade, metalicznie zielone pole owsa, a koń podniósł głowę - i Kuźmie zrobiło się strasznie.