Uzmysłowił sobie, że przeżył około dwudziestu tysięcy dni. I jak na ironię przez połowę tych dni robił wszystko, żeby roztrwonić czas, przyspieszyć jego upływ, zostawić za sobą pierwsze dziesięć tysięcy i jak najszybciej doczekać się chwili, kiedy zacznie się dziać coś ekscytującego. Irytowała go ślamazarność pierwszej połowy życia. W drugiej zaś coraz bardziej żałował tego, co przeminęło: miejsc, dźwięków, twarzy, zapachów, nie domykających się drzwi, ścieżek, którymi nigdy nie chodził i tych, którymi nigdy już nie pójdzie.
Uzmysłowił sobie, że przeżył około dwudziestu tysięcy dni. I jak na ironię przez połowę tych dni robił wszystko, żeby roztrwonić czas, przyspieszyć jego upływ, zostawić za sobą pierwsze dziesięć tysięcy i jak najszybciej doczekać się chwili, kiedy zacznie się dziać coś ekscytującego. Irytowała go ślamazarność pierwszej połowy życia. W drugiej zaś coraz bardziej żałował tego, co przeminęło: miejsc, dźwięków, twarzy, zapachów, nie domykających się drzwi, ścieżek, którymi nigdy nie chodził i tych, którymi nigdy już nie pójdzie.