Jeśli się nawet nie potrafi uratować własnego życia, czy jest ono warte ratowania?
Tu nie chodzi o płacenie rachunków. Raczej o dojrzałość emocjonalną. W świecie Chrisa facet może mieszkać ze swoją dziewczyną, przygotowując demo. Ale nie może robić kariery gitarzysty, mając żonę, która pracuje. Jeśli facet ma żonę, jest dorosły. A Chris nie chce stać się dorosły. I może ja też nie chcę, żeby taki był.
Jeśli się nawet nie potrafi uratować własnego życia, czy jest ono warte ratowania?