Człowiek, dopóki nie zejdzie z tego świata, jest jak chory, który leżąc na mniej lub więcej niewygodnym łóżku, widzi dokoła siebie inne łóżka i wydają mu się one dobrze zaścielone, równe, gładkie; myśli sobie, jak dobrze byłoby mu na którymś z tamtych łóżek. Ale niech mu się uda przenieść na inne, zaledwie się na nim ułoży, zaczyna się kręcić, czuje tu jakiś pręt, co go kłuje, tam sęk w desce, co go uciska; w sumie wziąwszy nie lepiej się ma niż przedtem. Dlatego też więcej trzeba myśleć o tym, by dobrze czynić, niż by się d
Człowiek, dopóki nie zejdzie z tego świata, jest jak chory, który leżąc na mniej lub więcej niewygodnym łóżku, widzi dokoła siebie inne łóżka i wydają mu się one dobrze zaścielone, równe, gładkie; myśli sobie, jak dobrze byłoby mu na którymś z tamtych łóżek. Ale niech mu się uda przenieść na inne, zaledwie się na nim ułoży, zaczyna się kręcić, czuje tu jakiś pręt, co go kłuje, tam sęk w desce, co go uciska; w sumie wziąwszy nie lepiej się ma niż przedtem. Dlatego też więcej trzeba myśleć o tym, by dobrze czynić, niż by się d