To małe miasteczko zasysa plotki jak odkurzacz i wypluwa je w każdym kierunku.
To opowieść o domu utraconym i odnalezionym i mam olbrzymie szczęście, że moja książka trafiła pod dach tak wspaniałych ludzi.
Rozgląda się po salonie tymi swoimi małymi czarnymi paciorkami osadzonymi w pulchnej, opalonej twarzy i kalkuluje.
Nie sądziłam, że można aż tak nienawidzić wiatru. Syczy i wyje niczym horda najeźdźców. Grzechocze rurami, gra na dachówkach jak na cymbałkach, a jego przyjaciel sztorm skubie klif poniżej z taką łatwością, jakby zdzierał korę z drzewa.
Zawsze był dobry w obserwowaniu różnych rzeczy. Takich, których inni nie zauważają.
– Człowiek słyszy to, co chce usłyszeć – oświadczam dorosłym, melodyjnym tonem, którego ostatnio często używam. – Tak samo, jak dopasowuje się horoskop do własnego życia.
To małe miasteczko zasysa plotki jak odkurzacz i wypluwa je w każdym kierunku.
Książka: Dom na skraju klifu
Tagi: Miasteczko, plotki