Zosia błądziła myślami po krakowskich uliczkach, gdzie kiedyś, w ozdobionym sztucznymi kwiatami kapeluszu, poszukiwała spojrzeń Klemensa. Teraz miała go na co dzień. Spał obok niej, wracał z pola i siadał przy stole, bielił ściany i wynosił gnój z obory, ale wolała myśleć o tamtych czasach.
Zosia błądziła myślami po krakowskich uliczkach, gdzie kiedyś, w ozdobionym sztucznymi kwiatami kapeluszu, poszukiwała spojrzeń Klemensa. Teraz miała go na co dzień. Spał obok niej, wracał z pola i siadał przy stole, bielił ściany i wynosił gnój z obory, ale wolała myśleć o tamtych czasach.
Książka: Gra pozorów. Kuchennymi drzwiami