Człowiek zauważa, że jednak nie ma już dwudziestu lat, dopiero wtedy, gdy posiedzi chwilę na ziemi, a potem ma zdrętwiałe nawet czubki palców...
Leżeli, gapiąc się w niebo i kontemplując kształty obłoków.
Narysuj mi brwi niżej, przecież nie będę się cały dzień dziwić.
Na zapas to warto truskawek i bobu zamrozić, a nie zmartwienia kolekcjonować.
Wiem, że jestem dojrzałą kobietą, ale rozwód rodziców to chyba zawsze jest rewolucja i szok, nieważne, czy się ma dziesięć, dwadzieścia, czy pięćdziesiąt lat.
Jak człowiek na każdym kroku musi wysłuchać litanii swoich błędów, to go już szlag trafia.
Człowiek zauważa, że jednak nie ma już dwudziestu lat, dopiero wtedy, gdy posiedzi chwilę na ziemi, a potem ma zdrętwiałe nawet czubki palców...
Książka: Szepty pienińskich ścieżek