– Polka – powiedziała ta z ulgą w głosie. – W sensie nie chodzi o narodowość, tylko imię: Apolonia. No narodowość też… Aj, za dużo gadam. – Pola zerknęła na nią przepraszająco.
Przecież ją zamknęli, by pokazać, że mogą z kobietami zrobić, co tylko im się żywnie podoba. Kiedyś palono je na stosie, dziś zamyka się w areszcie i wrabia w zabójstwa, by nie doprowadzić do utraty władzy.
Aresztując kandydatkę tuż przed wyborami, w momencie piku jej popularności, prokurator generalny skreślił ją z listy kandydatów.
Tłum był naprawdę imponujący, co wcale jednak nie napawało optymizmem. Znaczyło bowiem tylko tyle, że kraj popada w ruinę.
Konstytucja traciła dobre imię. Na drugie dostała bowiem Tradycja.
Jeżeli teraz odpuści, w kraju nie wydarzy się nic, co dałoby jakąkolwiek nadzieję na lepsze jutro.
Nie nadawała się do tego, by reprezentować kraj. Kolejna wariatka, której się wydaje, że może zadzierać ze świętą tradycją i wiarą w zbiór baśni oraz zabobonów.
Kaja miała rację – gdy policjant walnął Polę po tyłku pałką, skończyła się epoka romantyzmu w klasycznym polskim pojmowaniu.
– Posłuchaj – Polka czuła, ze za chwilę przestanie nad sobą panować – mam dość tego, że wszyscy dookoła lepiej wiedzą, co mam robić! – warknęła.
No cóż, ja nigdy nie przepadałam za uniformami. Krępują mnie. Nawet jak patrzę, dajmy na to na tego tam policjanta, to już mam klaustrofobię.
– Polka – powiedziała ta z ulgą w głosie. – W sensie nie chodzi o narodowość, tylko imię: Apolonia. No narodowość też… Aj, za dużo gadam. – Pola zerknęła na nią przepraszająco.
Książka: Prezydentka