- Proszę powiedzieć, dlaczego Małgorzata nazywa pana Mistrzem? – zapytał Woland. Mistrz uśmiechnął się i powiedział: - To słabostka, którą należy jej wybaczyć. Małgorzata ma zbyt wysokie mniemanie o powieści, którą napisałem.
vNie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
,,– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus"
Bądź tak uprzejmy i spróbuj przemyśleć następujący problem - na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież cienie rzucają przedmiotyi ludzie. Oto cień mojej szpady. Ale są również cienie drzew i cienie istot żywych. A może chcesz złupić całą kulę ziemską, usuwając z jej powierzchni wszystkie drzewa i wszystko, co żyje, ponieważ masz taką fantazję, żeby się napawać niezmąconą światłością? Jesteś głupi.
Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym własnie sęk! Nikt nie może przewidzieć, co będzie robił dzisiejszego wieczora.
No cóż, ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha.
Burza nadciągnie… -więzień odwrócił się i popatrzył zmrużonymi oczami w słońce – … później, pod wieczór. Przechadzka dobrze ci zrobi, a ja ci chętnie będę towarzyszył. Przyszło mi do głowy kilka nowych myśli, które, jak sądzę mogłyby ci się wydać interesującymi, i z przyjemnością bym się nimi z tobą podzielił, tym bardziej, że sprawiasz na mnie wrażenie bardzo mądrego człowieka. – Sekretarz zbladł śmiertelnie, pergamin spadł mu na posadzkę. – Szkoda tylko – ciągnął związany Ha – Nocri i nikt mu nie przerywał – zbytnio jesteś zamknięty w sobie i zupełnie opuściła cię wiara w ludzi. Przyznasz przecież, że nie można wszystkich swoich uczuć przelewać na psa. Smutne jest twoje życie, hegemonie – w tym miejscu mówiący pozwolił sobie na uśmiech.
Przeklęte miasto… – nie wiadomo dlaczego mruknął nagle procurator i wstrząsnął się, jakby go przeszedł ziąb. Zaprawdę, byłoby to znacznie dla ciebie lepiej, gdyby ci ktoś poderżnął gardło, zanim spotkałeś Judę z Kiriatu.
Rzecz w tym – tu profesor rozejrzał sie lękliwie i zaczął szeptać – że sam przy tym byłem. Byłem i na tarasie u Poncjusza Piłata, i w ogrodzie , kiedy rozmawiał z Kajfaszem, i na pomoście , oczywiście potajemnie, incognito, jeśli tak można powiedzieć, więc bardzo proszę – nikomu ani słowa, całkowita dyskrecja, tśśśś…
Niosła obrzydliwe, niepokojąco żółte kwiaty… Diabli wiedzą jak się te kwiaty nazywają, ale są to pierwsze kwiaty, jakie się wiosną pokazują w Moskwie.
Ciemność, która nadciągnęła znad Morza Śródziemnego, okryła znienawidzone przez procuratora miasto.
- Proszę powiedzieć, dlaczego Małgorzata nazywa pana Mistrzem? – zapytał Woland. Mistrz uśmiechnął się i powiedział: - To słabostka, którą należy jej wybaczyć. Małgorzata ma zbyt wysokie mniemanie o powieści, którą napisałem.
Książka: Mistrz i Małgorzata