Jak kapłani żydowscy strzegli w Babilonie zwojów Tory, tak dziś pisarz, żyjąc jak w katakumbach, strzeże literatury: z liturgicznym szacunkiem chroni zwoje, które przechowują zamiary i sens literatury na czasy, gdy opadnie już zalew paraliteratury. Szczery kryminał, uczciwy romans nigdy literaturze nie szkodziły: czytelnik wiedział, co czytał. Ale paraliteratura dusi literaturę, ponieważ oszałamia czytelnika, który nawet nie podejrzewa, że to, co czyta, to nie literatura, lecz syntetyczna namiastka.
Jak kapłani żydowscy strzegli w Babilonie zwojów Tory, tak dziś pisarz, żyjąc jak w katakumbach, strzeże literatury: z liturgicznym szacunkiem chroni zwoje, które przechowują zamiary i sens literatury na czasy, gdy opadnie już zalew paraliteratury. Szczery kryminał, uczciwy romans nigdy literaturze nie szkodziły: czytelnik wiedział, co czytał. Ale paraliteratura dusi literaturę, ponieważ oszałamia czytelnika, który nawet nie podejrzewa, że to, co czyta, to nie literatura, lecz syntetyczna namiastka.