W ludziach tkwił mrok, który wychodził na jaw wtedy, gdy byli anonimowi.
Gerard podziękował kierowcy, jakby ten był kelnerem w wytwornej restauracji i właśnie podał mu najstarsze wino pochodzące z lokalnej winnicy. Tymczasem facet po prostu zwracał mu resztę.
Jeśli byłbym Moriartym, ty nie mógłbyś pretendować nawet do roli Watsona... w najlepszym przypadku inspektora Lestrade'a.
- Moralność wymaga, bym pomógł. - Moralność taka, jak w przypadku pani Dulskiej. - Proszę, bez odniesień do Zapolskiej. - Wybacz.
Niekiedy nawet najbardziej prozaiczny powód wystarczał, by rozpętać wyjątkowe okrucieństwo.
Po pierwsze należy zwrócić uwagę na ręce. Eksponuje je właściwie cały czas, co zawsze jest oznaką pewności siebie. Podobnie jest w codziennym życiu. Jeśli ktoś chowa ręce do kieszeni, istnieje duże prawdopodobieństwo, że czuje się niepewnie.
W oczach kłamcy prawda i kłamstwo wyglądają jednakowo.
- W takim razie jedyny ratunek w Kompozytorze - odparł. -Tym, który siedzi w areszcie. Nie wiem, jak nazywacie tego drugiego. - Skurwiel. - To uwłaczające, jakkolwiek adekwatne.
- To zgadywanki - oceniła, krzyżując ręce na piersi. - Sir Arthur Conan Doyle nazywał to dedukcją. - Daj spokój.
Kiedy Gerard zobaczy szereg nieodebranych połączeń, będzie kręcił nosem, mówiąc, że to tak, jakby oblepiać czyjeś drzwi wejściowe kilkoma kartkami z informacją, że naciskało się na dzwonek.
Im mniej powie, tym więcej się dowie.
W ludziach tkwił mrok, który wychodził na jaw wtedy, gdy byli anonimowi.
Książka: Behawiorysta