- Nie dostanę całusa na szczęście? To już taka tradycja, nie?
Myślałem, że mnie spoliczkuje. Ona jednak wyciągnęła swój sztylet i spojrzała na maszerującą ku nam armię.
- Wróć żywy, Glonomóżdżku. Wtedy zobaczymy.
Spojrzała na mnie, jakby rozkoszowała się świadomością, że nadal tam jestem. A ja uświadomiłem sobie, że robię to samo. Świat się rozpadał, a ja myślałem jedynie o tym, że ona żyje.
- Udawajmy, że jesteśmy dwojgiem zwykłych ludzi.(..) - Okej.- przytaknąłem. - Zwyczajne popołudnie dwojga zwykłych ludzi. Kiwnęła głową - I wiesz... Teoretycznie gdyby tych dwoje ludzi lubiło się nawzajem, co trzeba by zrobić, żeby ten głuptas pocałował dziewczynę, hę? - Och... - poczułem się jak jedna za świętych krów Apollina: powolny, głupi i jaskrawoczerwony.
Podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie, Inaczej pastwą ognia lub burz świat się stanie. Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie, A wróg w zbrojnym rynsztunku u wrót śmierci siądzie.
Nigdy, ale to przenigdy nie będę ci niczego ułatwiać, Glonomóżdżku. Przyzwyczajaj się.
Kiedy mnie pocałowała, czułem się tak, jakby mózg mi się rozpuszczał.
Wyobraźcie sobie skok do kadzi z wrzącym kwasem. A teraz pomóżcie ból pięćdziesiąt razy. I nadal nie zrozumiecie, jak czuje się ktoś, kto pływa po Styksie.
- Ej, a tak przy okazji: dlaczego właściwie pegazy galopują w locie? Mroczny zarżał. - A dlaczego ludzie machają rękami, chodząc? Nie mam pojęcia, szefie. Po prostu tak wydaje się właściwie. Dokąd teraz?
- Wiesz, co mogłoby pomóc temu chłopcu? - zamyśliła się Demeter. - Rolnictwo. Persefona przewróciła oczami. - Matko... - Pół roku za pługiem doskonale kształtuje charakter.
Trudno jest opowiadać dowcipy, kiedy całe życie wydaje się jednym wielkim żartem.
- Synalek pana mórz – mruknął - Czy to ty powrotem uwięziłeś Atlasa pod niebem? - Nie było to zbyt trudne - odparowałem - wy, tytani, olśniewacie inteligencją mniej więcej tak jak moje stare skarpetki.
- Nie dostanę całusa na szczęście? To już taka tradycja, nie?
Myślałem, że mnie spoliczkuje. Ona jednak wyciągnęła swój sztylet i spojrzała na maszerującą ku nam armię.
- Wróć żywy, Glonomóżdżku. Wtedy zobaczymy.
Książka: Ostatni Olimpijczyk