Co do Toma, to fakt, iż "ma kogoś w Nowym Jorku", mniej mnie zaskoczył niż to, że może być przygnębiony lekturą książki. Widocznie coś go pchało do szukania duchowej strawy wśród zwietrzałych idei, egotyzm, płynący z fizycznej krzepy, nie starczał już na pożywienie dla tego władczego serca.
Co do Toma, to fakt, iż "ma kogoś w Nowym Jorku", mniej mnie zaskoczył niż to, że może być przygnębiony lekturą książki. Widocznie coś go pchało do szukania duchowej strawy wśród zwietrzałych idei, egotyzm, płynący z fizycznej krzepy, nie starczał już na pożywienie dla tego władczego serca.