Iga myśli teraz o mężu swojej siostry. Powoli zaczyna go rozumieć. Rozgrzeszać to jego picie. To ci ludzie wokół. Ich obłuda. Zlepiona ze sloganów moralność. Zawiść. Małość. Chytrość. To ich jad. Wsączą go w nawet najbardziej odporny organizm. Powoli, latami zatrują każdego, nawet najbardziej odpornego. Nie uchronią przed trucizną mury z żywopłotu. Z czasem jedynym antidotum staje się wódka. Wymieszana w odpowiednich proporcjach z jadem daje na chwilę efekt obojętności. Kiedy mikstura przestaje działać, pojawia się rozpacz.
Iga myśli teraz o mężu swojej siostry. Powoli zaczyna go rozumieć. Rozgrzeszać to jego picie. To ci ludzie wokół. Ich obłuda. Zlepiona ze sloganów moralność. Zawiść. Małość. Chytrość. To ich jad. Wsączą go w nawet najbardziej odporny organizm. Powoli, latami zatrują każdego, nawet najbardziej odpornego. Nie uchronią przed trucizną mury z żywopłotu. Z czasem jedynym antidotum staje się wódka. Wymieszana w odpowiednich proporcjach z jadem daje na chwilę efekt obojętności. Kiedy mikstura przestaje działać, pojawia się rozpacz.