Pewnego razu powiedziała: "Wydaję się sobie śmieszna, tak jakbym przemawiała do ściany, oczekując, że mi odpowie; zupełnie jak jakieś głupie dziecko". Zapytałam: "Czy Pani śmiałaby się, widząc dziecko, które musi powierzyć swoje smutki ścianie, gdyż nikt inny nie chce go wysłuchać?". Rozpaczliwy płacz w odpowiedzi na moje pytanie otworzył pacjentce dostęp do fragmentu minionej rzeczywistości, pełnej nieskończonej samotności. Jednocześnie uwolniła się w końcu od męczącego, destrukcyjnego uczucia wstydu.
Pewnego razu powiedziała: "Wydaję się sobie śmieszna, tak jakbym przemawiała do ściany, oczekując, że mi odpowie; zupełnie jak jakieś głupie dziecko". Zapytałam: "Czy Pani śmiałaby się, widząc dziecko, które musi powierzyć swoje smutki ścianie, gdyż nikt inny nie chce go wysłuchać?". Rozpaczliwy płacz w odpowiedzi na moje pytanie otworzył pacjentce dostęp do fragmentu minionej rzeczywistości, pełnej nieskończonej samotności. Jednocześnie uwolniła się w końcu od męczącego, destrukcyjnego uczucia wstydu.