Każdego poniedziałku zjawiał się u nas pokurczony i wrzaskliwy człowieczek ze skórzanym workiem na plecach, w którym przynosił "Gazetę Światową" wydawaną przez Tolnaiego, "Nowe Czasy" i "Velhagen und Klasings Monatshefte" oraz szeroki wybór węgierskich i zagranicznych kurierów literackich. "Już tu jest, już się zbliża" - wyśpiewywał na schodach, z entuzjazmem i boleśnie, jakby fakt, że nadszedł "Blatt der Hausfrau", miał jakieś doniosłe znaczenie. Ale też naprawdę oczekiwaliśmy na te pisma z biciem serca. Człowieczek ten wnosił do
Każdego poniedziałku zjawiał się u nas pokurczony i wrzaskliwy człowieczek ze skórzanym workiem na plecach, w którym przynosił "Gazetę Światową" wydawaną przez Tolnaiego, "Nowe Czasy" i "Velhagen und Klasings Monatshefte" oraz szeroki wybór węgierskich i zagranicznych kurierów literackich. "Już tu jest, już się zbliża" - wyśpiewywał na schodach, z entuzjazmem i boleśnie, jakby fakt, że nadszedł "Blatt der Hausfrau", miał jakieś doniosłe znaczenie. Ale też naprawdę oczekiwaliśmy na te pisma z biciem serca. Człowieczek ten wnosił do