Na progu wielkiej sali, której ściany skąpane są teraz w ogniu, przystaję na chwilę, by otrząsnąc się z szoku, jakiego się doświadcza, gdy powszednia szarośc światła ulega rozdarciu, a barwy życia wytryskują pieśnią i wierszem. Nagle znajduję się w świecie tak naturalnym i tak doskonałym, że czuję się zagubiony. Mam wrażenie, że zanurzam się w krwiobiegu życia, w samym centrum istnienia niezależnie od tego, jakie zajmę miejsce, jaką przybiorę postawę i jaką przyjmę pozycję.
Na progu wielkiej sali, której ściany skąpane są teraz w ogniu, przystaję na chwilę, by otrząsnąc się z szoku, jakiego się doświadcza, gdy powszednia szarośc światła ulega rozdarciu, a barwy życia wytryskują pieśnią i wierszem. Nagle znajduję się w świecie tak naturalnym i tak doskonałym, że czuję się zagubiony. Mam wrażenie, że zanurzam się w krwiobiegu życia, w samym centrum istnienia niezależnie od tego, jakie zajmę miejsce, jaką przybiorę postawę i jaką przyjmę pozycję.