Przemawiający człowiek stracił ludzkie wymiary, zamienił się w kolosa, którego sylwetka kołysała się w rytmie głębokich tonów jego narkotyzujących słów. Mówił bardzo długo, nie spiesząc się, niewzruszony, niewyczerpany, niezniszczalny, był samym głosem, który nabrał ciężaru gatunkowego, objętości, kształtu i ciała, postać jego przerosła ludzką otoczkę; majaczyła w zarysie, a echa jego słów dudniły w rozpadlinach dalekich górskich stoków.
Przemawiający człowiek stracił ludzkie wymiary, zamienił się w kolosa, którego sylwetka kołysała się w rytmie głębokich tonów jego narkotyzujących słów. Mówił bardzo długo, nie spiesząc się, niewzruszony, niewyczerpany, niezniszczalny, był samym głosem, który nabrał ciężaru gatunkowego, objętości, kształtu i ciała, postać jego przerosła ludzką otoczkę; majaczyła w zarysie, a echa jego słów dudniły w rozpadlinach dalekich górskich stoków.