Jakby za sztalugą stał nie obleśny staruch, śliniący się do młodej kobiety, majstrujący jej dzieci, spocony, głuchy jak pień, ale jakiś zbawca, mag, do którego chodzi się po radę.
Jakby za sztalugą stał nie obleśny staruch, śliniący się do młodej kobiety, majstrujący jej dzieci, spocony, głuchy jak pień, ale jakiś zbawca, mag, do którego chodzi się po radę.