Ale ja nie do końca o tym - raczej o tym, że wulgaryzmy, jako część języka mówionego, bywają konieczne jeśli pisarzowi zależy na wiernym portrecie mowy ludu polskiego- o ile dziewiętnastowieczny zbierał wszystkie >>olaboga<< i >>wciórności<< i tym wprowadzał sielski klimat wsi spokojnej, wsi wesołej, o tyle dzisiejszy pisarz, jeżeli chce opisać środowisko dresiarzy, gangsterów czy meneli z Pragi, musi rzucić od czasu do czasu mięsem, bo szef gangu mówiący >>cholipcia<< blockers z baseballem drący się na całe gardło >>motyla noga<<
Ale ja nie do końca o tym - raczej o tym, że wulgaryzmy, jako część języka mówionego, bywają konieczne jeśli pisarzowi zależy na wiernym portrecie mowy ludu polskiego- o ile dziewiętnastowieczny zbierał wszystkie >>olaboga<< i >>wciórności<< i tym wprowadzał sielski klimat wsi spokojnej, wsi wesołej, o tyle dzisiejszy pisarz, jeżeli chce opisać środowisko dresiarzy, gangsterów czy meneli z Pragi, musi rzucić od czasu do czasu mięsem, bo szef gangu mówiący >>cholipcia<< blockers z baseballem drący się na całe gardło >>motyla noga<<