Pamiętałam, że Eril czasem mówił ,,bóg wynagrodzi" albo ,,jak bóg da" czy ,,boże zlituj się...". Wywnioskowałam, że takie ,,bogi" chodzą za ludźmi (w dyskretnej odległości, bo żadnego nigdy nie dostrzegłam) i są raczej przyjaźnie nastawione.
- A jak ta klątwa wyglądała? - Widziałeś kiedy opętany makaron? - Nie sądzę, makaron? - Powaga. Co najmniej czterojajeczny, z bonusem do rzutu na agresję.
Być może każdy ma swoje prywatne niebo. Albo piekło – to zależy tylko od nas.
- Jak się czujesz? - Tak jak wyglądam - burknął nieuprzejmie. - W takim razie zmarłeś wczoraj - powiedziałam, nim zdążyłam się ugryźć w język. Istotnie, wyglądał fatalnie. Gorzej niż Sawyer po tygodniu w klatce Innych.
Parapet zasłany był odłamkami szkła, na białej farbie jaskrawo odcinały się czerwone smugi i ciapki. Podobne ciapki ciągnęły się sznureczkiem po podłodze aż do moich bosych stóp. Tknięta intuicją, uniosłam do światła prawą rękę, nadal ściskającą tłuczek bojowy, i powiedziałam z uczuciem:– O kurwa mać…
- Co ty wyprawiasz?! Chcesz, żeby zaczął nas swatać?! - Broń mnie, Panie Boże! Ja jestem człek spokojny i nie lubię sportów ekstremalnych.
- Mogę ci przeszkodzić? - Nie możesz, ale jesteś córką swojej matki i wnuczką swojej babki, więc przeszkodzisz i tak, no to co ja ci będę zabraniał.
- O, obudziłam?- Skądże. Co ja bym mógł robić... o drugiej w nocy? Przecież nie spać.
Normalna kobieta boi się myszy, pająków i zmarszczek. Normalne kobiety boją się też duchów. Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna.
Wstałam i zaczęłam spacerować po kuchni. Zawsze mi się lepiej myślało w ruchu. Ojciec nazywał to dywagacjami perypatetycznymi.
Pamiętałam, że Eril czasem mówił ,,bóg wynagrodzi" albo ,,jak bóg da" czy ,,boże zlituj się...". Wywnioskowałam, że takie ,,bogi" chodzą za ludźmi (w dyskretnej odległości, bo żadnego nigdy nie dostrzegłam) i są raczej przyjaźnie nastawione.