Jest dla mnie wielkim zaszczytem, że mogę nazwać Władimira Bukowskiego przyjacielem. To jeden z najwybitniejszych, a zarazem najtwardszych Rosjan swojej epoki. Nie był żadnym kanapowym dysydentem rozważającym ze szklanką herbaty w ręku, jak naprawić komunizm. Był zajadłym wrogiem bolszewizmu i system ten zwalczał otwarcie. (...) W sowieckich aresztach, obozach i psychuszkach spędził kilkanaście lat. Bolszewicy robili z nim rzeczy okropne. Został poddany niezwykle ciężkiemu reżimowi więziennemu. Zniszczono mu młodość. A mimo to c
Jest dla mnie wielkim zaszczytem, że mogę nazwać Władimira Bukowskiego przyjacielem. To jeden z najwybitniejszych, a zarazem najtwardszych Rosjan swojej epoki. Nie był żadnym kanapowym dysydentem rozważającym ze szklanką herbaty w ręku, jak naprawić komunizm. Był zajadłym wrogiem bolszewizmu i system ten zwalczał otwarcie. (...) W sowieckich aresztach, obozach i psychuszkach spędził kilkanaście lat. Bolszewicy robili z nim rzeczy okropne. Został poddany niezwykle ciężkiemu reżimowi więziennemu. Zniszczono mu młodość. A mimo to c